poniedziałek, 31 marca 2014

6 Rozdział!


*OCZAMI JESS*
 
-Wiesz może jemu na tobie zależy?-Spytała po chwili ciszy Ellie.
-Trudno powiedzieć. Znam go dwa dni? Jak w tak krótkim czasie może zacząć komuś zależeć na poznanej Ci niedawno osobie?-El nic nie powiedziała.-No właśnie. Pewnie chce tylko zaciągnąć mnie do łóżka. Tak jak każdy mężczyzna.
-Może jednak się mylisz co do niego. Za niedługo okaże się, że zakochałaś się w nim, a on w tobie. Tak to widzę.-Zaśmiałam się głośno na to co powiedziała.-Co w tym takie zabawnego?
-Wszystko dziewczyno słyszysz sama siebie? To nie jest romantyczna komedia. Ani żadna inna komedia tylko życie. Tu nie ma takich momentów. Tu się dzieje to co musi nie to co chcemy.
-Masz rację, ale zobaczymy za pare dni lub miesięcy.-El wstała po czym podała mi rękę. Wstałam i ruszyłam do wyjścia. Nie mam zamiaru wracać do szatni, bo tam pewnie są jeszcze wszyscy, a nie lubię jak się na mnie tak patrzą. Skierowałam się w stronę dwóch fotelii, które stoją na korytarzu koło wejścia na salę gimnastyczną. Usiadłam na jednym z nich, a Ellie koło mnie. Zaczęłyśmy się wygłupiać jak to zawsze my. Przyjaciółka starała się mnie pocieszyć i wyszło jej to. Ale, gdy go zobaczyłam kierującego się w moja stronę mina mi zrzędła. Wiem, ze chce ze mną porozmawiać, ale czy ja tego chcę?
-Wiesz Ellie zostaw nas samych. Zaraz przyjdę do szatni.-Szepnęłam do koleżanki siedzącej koło mnie. Na co ona odwróciła się w stronę chłopaka. Skinęła głową po czym wstała i minęła się z nim. Harry podszedł do mnie. Usiadł na miejscu gdzie przed chwilą siedziała moja przyjaciółką.
-Jessica wiem, że jesteś na mnie zła.-Mówiąc to nie spojrzał na mnie ani na chwilę tylko cały czas jego wzork był utkwiony w podłodze.
-No wiesz nie mam innego wyjścia.-Zerkałam na niego.
-Na twoim miejscu też bym był wściekły, a teraz jestem zły na samego siebie. Przepraszam nie powinienem tego chcieć zrobić. Nie wiem co mnei podkusiło. To była chwila słabości.-Wreszcie zaszczycił mnie spojrzeniem. Usiadłam bokiem tak, by siedzieć do niego przodem. Patrzyliśmy sobie w oczy. -Wybaczysz mi?-Zapytał po kilku minutach.
-To było głupie. Mogę to zrozumieć. Hormony. A no i to, że jesteś mężczyzną. To samo mówi za siebie. Pytasz czy Ci wybaczę? Hmm.. Nie jestem, aż tak wredną suką, która się obraża za byle co, ale pamiętaj nie rób tego ponownie, bo nie lubię cierpieć i zaprzątać sobie głupotami głowy.
-Naprawdę? Kamień spadł mi z serca. Nie jesteś ani nie będziesz suką. Bedę pamiętał na przyszłość, żeby najpierw pomyśleć, a potem zrobić.- Uśmiechnęłam się do niego.-Czym sobie zaprzątałaś głowę?
-Co?-Zapytałam zdezorientowana.
-No powiedziałaś bym nie robił takich rzeczy, bo nie lubisz zaśmiecać sobie takimi duperelami głowy. Więc pytam o co konkretnie chodziło.
-A no to ten... Bo jestem diewczyną, a my dużo myślimy i same siebie nie rozumiemy. Ja mniej więcej tak mam, więc niepotrzebnie myślałam nad tym co mogoby się wydarzyć gdybym cię nie powstrzymała.-Harry nic nie powiedział tylko uśmiechnął się. Rozszerzył ręce tak by mnie przytulić ale zatrzymał się.
-Mogę?-Zapytał błagalnie. Skinęłam głową na tak. Przytulił mnie mocno do siebie. W tym momencie już o niczym nie myślałam tylko czułam, że mogę mu ufać. Z szatni zaczęli wychodzić chłopcy i dziewczyny. Co oznacza przybycie nauczyciela na lekcje. Wstaliśmy i udalismy się razem na zbiórkę. Pan znów sprawdził obecność po czym weszliśmy na salę. Zrobiliśmy króciutką rozgrzewkę, a w tym czasie niećwiczący włączyli muzykę.
-To co moi drodzy dobierzemy się w pary. Ale nie damsko-damskie czy męsko-męskie. I nie sami sobie wybieracie tylko ja wam wybiorę. Poznałem już wcześniej wasze zdolności taneczy. Widziałem też chłopaków jak tańczą.-W tym momencie cała piątka się zaśmiała.-Więc Rose i Louis, Ellie i Niall, Isabella i Harry, Eathan i Nina..-Wymieniał tak dalej aż padło na mnie.-Hmm nasza Jessica będziesz z... Z Zaynem.-Co?! Czemu z nim? Wziął mnie przyłączył do Malika tylko dla tego bym go nauczyła co to jest taniec. Podeszłam do niego i lekko się usmiechnęłam.

-Cześć.-Odezwał się pierwszy Mulat.
-Hej.
-Nie jesteś zbyt zadowolona, że jesteś ze mną w parze co?
-Prawdzie mówiąc to tak w cale się nie cieszę. Ale wiem, że to może być bardzo fajne dowiadczenie.-Zaśmialiśmy się oboje.
-Fajnie słyszeć takie coś od dziewczyny. To co zawsze słyszę to cytuję "Jesteś boski" "Kocham cię!" itd. A ta prawda to co innego.-Uśmiechnęłam się do niego. Dopiero w tym momencie zauważyłam, że trener zaczął coś tłumaczyć i pokazywać jakieś kroki. Boże czy to musi być samba? Zayn złapał mnie tak jak kazał mu pan. Po czym zaczęliśmy każdy krok po kroku. Gdy mu nie wychodziło to denerwował się.
-Ej spokojnie. Wiesz nie każdemu wychodzi wszystko od razu.
-Łatwo Ci mówić. Ja nie jestem aż tak utalentowany tanecznie jak ty czy inne dizewczyny. Nie nawidzę tańczyć, a szczególnie tańca towarzyskiego.-Usiadł na trybuny. Nie mogę pozwolić mu się tak łatwo poddać. W innym wypadku dałabym sobie z nim spokój, ale to nie byłabym ja.

-Ej! Wstawaj! Nie pozwolę Ci się nad sobą użalać. Nie jestem jakimś mistrzem, ale chodź spróbuję cię trochę inaczej nauczyć.-Widziaam niesmak na jego twarzy. Wstał i podszedł do mnie.-Nie lubisz tańczyć towarzyskich?-Pokiwał głową.-To dobrze się składa ja też nienawidzę tego. Wolę coś innego. Raczej coś co tańczę sama.
-Tak, ale to co ty lubisz teraz jest najmniej ważne. Jesteśmy na lekcji.
-Co z tego? Spokojnie ten koleś zna mnie i moje metody nauki. Może chodź pokażę Ci kilka fajnych kroków. Takich luźnych. Łatwo ich się nauczysz.-Zgodził się. Najpierw chciałam go zdenerwować trochę i pokazałam coś co nigdy by mu nie wyszło, a mianowicie szpagat.
-Pojebało?-Otworzył szeroko buzie i uniósł w górę brwi.
-Może torchę. Haha. Nie no,a teraz na serio.-Zrobiłam dość prosty obrót, wykop lekki w przód, a dalej już jakoś się potoczyło. Za pierwszym razem Zaynowi nie wychodziło. Ale tóż po chwili zaczął łapać.-Gotowy na sambę?
-Możemy spróbować.-Złapaliśmy się za ręce i stanelismy daleko od siebie. Zaczęliśmy po mału. Njapierw myliły nam się nogi, ale juz po chwili poszło jak po maśle. Te podstawowe kroki mielismy za sobą. Pod koniec zajęć nauczyciel pozwolił nam zatańczyć to co chemy. Ja z Zaynem dalej ćwiczyliśmy sambę. Gdy się zmęczyliśmy wyszliśmy z sali.

-Dzięki jesteś naprawdę niesamowita.-Zarumieniłam się.
-Cieszę się, że Ci się spodobało. Do zobaczenia jutrona na zajęciach, albo może jeszcze dziś.
-Tak jasne. Może zamiast wracać autobusem pozwolisz, żebyśmy cie odwieźli z chłopakami?-Zaczął ruszać znacząco brwiami.
-Zastanowię się. Jak się przebierzesz to przyjdź do mojej szatni i tam Ci dam znać.-Weszłam do pomieszczenia gdzie inne dziewczyny już były przebrane. Ściągnęłam od razu bluzkę. Nie rozglądałam się czy nie ma żadnego chłopaka. Wzięłam do ręki koszulkę, ale ta mi upadła. Ktoś mi ją podał. Podniosłam wzrok na tę osobę.

-Alfie! Co ty tu robisz?!- Zabrałam mu szybko koszulkę po czym ją na siebie nałożyłam.
-Teraz jesteśmy kwita. Ładne masz cycki.-Mrugnął do mnie i wybiegł z szatni.
-Jeszcze tego pożałujesz kutasie!- Dziewczyny śmiały się ze mnie. Ściągnęłam spodnie dresowe, a nałożyłam moje rurki. Rozczesałam włosy, spryskałam się pefumami, nałożyłam moje buty, a rzeczy z zajęć włożyłam do plecaka.-Ej dziewczyny idźcie bezemnie. Ja wrócę z chłopakami.


-Jakimi?-Spytała z ciekawością Ellie.
-No jak to z jakimi? Z Zaynem i Harrym.
-Stop, stop, stop, stop. Czy ty nie lecisz na dwa fronty?-Rose nie mogła się pochamować. Uniosła do góry brwi i czekała na odpowiedź.
-Zwariowałaś. Po pierwsze z Harrym łączy mnie może przyjaźń. I raczej nic więcej. A z Zaynem czuję, że się zaprzyjaźnimy.-Uśmiechnęłąm się szeroko.
-Dobrze Ci zrobi taka przyajźń z chłopakiem. Tylko nie zapomnij o mnie.- Kochana Ellie.Przytuliłyśmy się na pożegnanie.
-O tobie nigdy!-Krzyknęłam, gdy dziewczyny już były za drzwiami. Ile można się przebierać?! Usiadłam zrezygnowana na parapecie. Patrzyłam co się dzieje za oknem. Przestało padać. Uczniowie śpieszyli się na autobus, a inni pomału szli w stronę domów.

-Ehem...-Odwróciłam się w stornę drzwi. Stał tam uśmiechnięty Zayn.-To co jedziesz z nami? Czy ze mną?
-Chcem już do domu więc za nim oni się przebiorę to wolę jechać z tobą. Tylko nie licz na nic.
-Czy ja coś mówię?-Podszedł do mnie i pomógł mi zejść z parapetu. Otworzył mi drzwi.-Pani przodem.-Wskazał ręką bym szła pierwsza. Wyszłam z szatni. Tam czekał na mnie Harry.
-Wiesz też chciałem cię odwieźć, ale Zayn mnie uprzedził.-Zrobił smutną minę.- Trudno. Może jutro zgodzisz się na to bym to ja cię odwiózł?
-Zobaczymy co będzie jutro.-Podeszłam do chłopaka, stanęłam na palcach i przytuliłam go na pożegnanie.-Do jutra.
-Do juta.-Pocałował mnie w policzek.

Wyszłam na zewnątrz gdzie czekał na mnie Malik. Otworzył mi drzwi. Wsiadłam do środka. Zayn wyjął z opakowania papierosa po czym zerknął na mnie. Kiwnęłam na tak. Zapalił goi wyjechał z parkingu szkolnego.

-To gdzie mam cię księżniczko zawieźć?- Uchylił lekko okno.
-Błagam tylko nie księżniczkuj mi tu. Jedź tu cały czas prosto, a potem już będę Ci mówiła gdzie dalej.
-Dobrze. A więc może opowiesz mi coś o sobie?-Zaciągnął się papierosem po czym wypuścił dużą ilość dymu.-Nie przeszkadza Ci co, że palę?
-Nie jest spoko.-Spojrzałam w stronę okna.-Czemu cię to interesuje?
-Wiesz pomogłaś mi się nauczyć choć trochę tańczyć i otworzyłem się przed tobą, a teraz chciałbym byś też mi coś powiedziała o sobie.
-Dobrze więc. Mieszkam z ciocią w dużym domu. Nie znam mojego taty, a moja mama nie żyje już dwa lata.-Tu urwałam na chwilę moją wypowiedź. Na samo wspomnienie tego wypadku poleciała mi łza.-A dalej to zmieniłam się po jej śmierci, ale nie tak o 360 stopni. Przyjaźnię się z Ellie, Rose i z tymi, którzy na to zasługują. Reszty może w międzyczasie się dowiesz.
-Przykro mi co do twojej mamy. Nie wiem jak to jest, ale domyślam się. Co do twoich przyjaciół czy będzie tam miejsce dla mnie?-Spojkrzałam zdziwiona na niego.
-No nie wiem muszę się zastanowić. Ale pomyślmy właśnie powiedziałam Ci coś o sobie co bardzo rzadko się zdarza więc. Hmmm... Być może zasługujesz na to by być moim przyjacielem.-Uśmiechnął się szeroko i podał mi chusteczki. Wytarłam oczy.-Dzięki.
-Nie to ja Ci dziękuję. Nigdy nie miałem takiej osoby. Mam tylko chłopaków, a to co innego. Wiesz jak mam być wobec Ciebie szczery to Harremu zależy na tobie.
-Co?
-No tak. Po tym jak chciał cię pocałować to użała się nad sobą i musielismy go pocieszać. Gdzie teraz jechać?
-Teraz w prawo i na sam dół. To on wam to opowiedział?
-No tak to u nas normalne zawsze się sobie zwierzamy.
-Okej.Teraz czas na Ciebie. Opowiedz mi coś o sobie.-Zayn zatrzymał się pod moim domem i zaczął mówić różne rzeczy o sobie.-Dobra dzięki za podwózkę i za miłą rozmowę. Pozdrów chłopaków.
-Nie ma za co. Pozdrowię. Do jutra.

Wyszłam z samochodu. Otworzyłam bramę wejściową na podwórko i jeszcze raz się odwróciłam by pomachać Zaynowi na pożegnanie. Odmachał mi po czym odjechał z piskiem opon. Szłam szybko do domu by tylko się nie ropadało. Drzwi są otwarte. Czyli ciocia dziś pracuje w domu. Sciągnęłam buty, odwiesiłam kurtkę na wieszak i weszłam do salonu.

-Już jestem.-Krzyknęłam rzucając plecak na podłogę.
-Co tak wcześnie?-Zapytała ciotka wychodząc z pokoju trzymając w ręku laptopa.
-Kolega mnie odwiózł.
-Kolega?-Zapytała badawczo mi się przyglądając.
-Tak to tylko kolega. Wiesz ja nie lecę na każdego. Idę do siebie odrobić lekcje.
-Dobrze. Jak będziesz głodna to obiad jest w lodówce.

Wzięłam książki i ruszyłam na górę do swojego pokoju....



*OCZAMI ZAYNA*


Gdy nauczyciel przyłączył mnie do dziewczyny o której Harry cały czas gada byłem zadowolony, że ją poznam. Na początku wydawała się jak każda inna dziewczyna, ale gdy powiedziała mi co sądzi o tym ćwiczeniu i o tym, że wcale się nie cieszy iż jest ze mną w parze to coś we mnie pękło. Zaczęliśmy tańczyć. Jak zawsze mi nic nie wychodziło. Wkurzyłem się tak na prawdę mocna, że zszedłem na trybuny. Myślałem, że da sobie ze mną spokój, ale nie ona nadal do mnie mówiła i mnie pocieszała. W końcu zgodziłem się spróbować czegoś innego. Potem znów przeszliśmy do samby i zaczęło mi wychodzić. Jestem zadowolony, że mogłem z nią tańczyć i ją lepiej poznać.

           Jeszcze przed nikim opróćz chłopaków się tak nie otwarłem. Wolę jak inni mnie nie znają dobrze. Ale ona ma to coś w sobie, że musiałem się przed nią otworzyć.

         Po zajęciach zaproponowałem jej podwózkę do domu. Myślałem, że się nie zgodzi. Kazała mi przyjść potem do niej. Wszedłem do szatni. Usiadłem na ławce i zaczęłem się przebierać.

-I jak Ci się tańczyło z Jess?-Zapytał siadając koło mnie Harry.
-Wiesz może być.-Ściągnąłem koszulkę, popsikałem się dezodorantem i nałożyłem nową bluzkę.
-Widziałem jak starał Ci się pomóc i co jakoś się udało. Mówiłem, że jak ją poznasz to polubisz ją.
-No moze i mówiłeś.-Ściągnąłem spodnie dresowe i nałożyłem moje ciemne rurki. Spakowałem ciuchy do plecaka. Spsikałem się perfumami, przeczesałem włosy, nałożyłem buty, nażuciłem kurtkę i byłem gotowy do wyjścia.-To co ja idę sam ją odwioz jak czeka na mnie, bo zanim się wy przebierzecie to on szybciej dojdzie na piechotę.
-Masz rację. Przeproś za nas i powiedz, że następnym razem wszyscy ją odwieziemy.
-Dobra. To narazie.Wyszedłem z szatni kierując się do pomieszczenia dla dziewcząt. Jak zobaczyłem ją siedzącą samą na parapeie wiedziałem, że czeka na mnie. Pożegnała się z Harrym i ruszyliśmy. Po drodze opowiedziała mi coś o sobie, a ja jej coś o mnie. Jak wysiadła czekałem, aż wejdzie na podwórko. Weszła po czym odwróciła się i mi pomachała, odmachałem jej oraz ruszyłem w stronę domu. Zastanawiam się czy ta przyjaźń może wypalić. Zaparkowałem pod domem. Tam już stały samochody chłopaków. Zamknąłem swój na kluczyk i szedłem w stronę domu. Tam od razu napadł mnie ciekawy Harry.
-No i jak było?
-Cześć. Jeśli boisz się, że Ci ją odbije czy coś w tym stylu to daj sobie spokój z resztą pytań. Ona jest inna niż inne dziewczyny.
-Nie boję się, że będziesz chciał mi ją odbić tylko boję się, że w końcu się w niej zakochasz i będziesz cierpieć. Ale na razie cieszę się, iż starasz się zaprzyjaźnić z moją może przyszłą dziewczyną.
-Nie martw się o mnie poradzę sobie jakoś. A ty rób coś jeśli chcesz mieć ją tylko dla siebie, bo nie będzie tak łatwo jeśli za niedługo mamy koncert na drugim końcu świata.-Usiadłem wygodnie na kanapie obok Nialla,. który oglądał jakiś program. Najwidoczniej to coś ciekawego, bo nie odrywał od ekranu wzroku.
-Tak muszę coś zrobić. Tylko jak? Obiecałem jej, że taka sytuacja się nie powtórzy.-Harry usiadł na fotelu na przeciwko mnie.
-No, ale kto mówi, że masz ją od razu całować? Po mału kroczek po kroczku. Zaproś ją gdzieś pogadajcie, ale odworzenie jej do domu zostaw mi.-Uśmiechnąłem się zadziornie. Wkurzył się na to.-Nie bój się jak już mówiłem : NIE CZUJĘ NIC DO JESSICI! TO TYLKO PRZYJAŹŃ! NIC WIĘCEJ!.
-Narazie to może i przyjaźń.-Odezwał się wreszcie Niall.
-O czym ty do kurwy nędzy gadasz Niall?-Wkurzony Hazza wstał.
-Nic. Ja o niczym nie mówię. Tylko stwierdzam fakty. Ale zapomnijcie o tej rozmowie.-Horan wstał i poszedł najwidoczniej do swojego pokoju.
-Co on miał na myśli?-Zapytał zdenerwowany Styles.

-Nie mam bladego pojęcia.-Kłamałem. Oczywiście on pewnie nie pamięta tego co się wydarzyło kilka lat wstecz. Harry zaczął chodzić z taką jedną laską, a ja kolegowałem się z nią. Tylko potem ona myślała, że ja coś czuję do niej i zerwała dla mnie z nim. Na szczęście wyjaśniliśmy sobie to wszystko. Ale teraz to tylko przyjaźń. Dziś poznałem Jess tak na prawdę i mam ochotę ją chronić przed każdym kto mógłby ją skrzywdzić. A dalej? Nie wiem jak to się potoczy.
-Wiesz masz racje powinienem coś zrobić.-Harry nałożył kurtkę, buty po czym wybiegł z domu.

Pewnie pojchał do niej...

*OCZAMI JESSICI*
 
Po odrobieniu lekcji zeszłam na dół na obiad. Odgrzałam sobie to co kazała ciocia. Usiadłam wygodnie przed telewizorem i oglądałamjakiś beznadziejny film. Po zjedzeniu zmyłam po sobie naczynia. W tym czasie zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz "Ellie".

-No Hej!-Odezwałam się jako pierwsza.
-Hej. Co słychać jak tam podwózka do domu?
-Nie bądź wścibska. No było normalnie. Zayn jest super facetem.
-Ale no polubiłaś go?-Podeszłam do okna i usiadłam na parapecie. Lubię tu siedzieć i gadać przez telefon.
-Trudno powiedzieć, ale opowiedziałam mu kilka faktów o mnie, a on powiedział coś o sobie. Więc tak mi się zdaje, że to może być fajna znajomość.
-Ja też się cieszę, bo wiesz po ostatnim przyyjacieluu się nieźle przejechałaś.-El specjalnie tak przęciągnęła bym zrozumniała o kogo chodzi.
-Tak nie musisz przypominać. To była straszna pomyłka, ale na całe szczęście w porę się opamiętałam i wyrzuciłam go ze swojego życia.-Jakieś auto przejechało koło mojego domu. Zaciekawiło mnie kto to może być o tej porze. Przeważnie listonosz już nie jeździ o tej godzinie, a sąsiedzi pojechali gdzieś na kilka dni.

-No, a tak to co u Ciebie słychać?
-Norma, wróciłam do domu, odrobiłam lekcje, zjadlam obiad i teraz rozmawiam z tobą.- W tym momencie ktoś zadzwonił do drzwi.-Wiesz czekaj muszę otworzyć drzwi, bo ktoś puka.
-Ok.

Podeszłam do drzwi i nie patrząc przez wizjer otworzyłam je. Byłam zaskoczona widząc przed sobą Harrego z bukietem kwiatów.

-Wiesz kochana kończę jutro dam znać co i jak. No papa buziaki.-Rozłączyłam się i schowałam telefon do kieszeni.-Czym sobie zasłużyłam na taką wizytę?-Zapytałam wpuszczając chłopaka do środka.
-Tak po prostu chciałem zobaczyć co słychać. A to dla Ciebie. Nie wiedziałem jakie lubisz kwiaty więc wziąłem te, które doradziła mi pani w kwiaciarni.-Wzięłam je i powąchałam.
-Śliczne. Dziękuję. Chodź włoże je do wazonu.
-Kto przyszedł kochanie?-Ciocia wyszła z pokoju trzymając tym razem w ręku jakieś papiery.
-To mój kolega Harry, a to moja ciocia Veronica.
-Miło mi panią poznać.-Chłopak wziął cioci dłoń i lekko ją ucałował. Kobieta lekko się zaśmiała.
-Mi też miło.-Wróciła do siebie do pokoju. Zaprowadziłam chłpaka do salonu po czym sama poszłam po wazon. Wsadziłam kwiatki do szklanego pojemnika z wodą, a samo udałam się do Stylesa.
-Zrobiłeś wrażenie na mojej cioci. Szacun.-Zaśmialiśmy się oboje.-To tak na prawdę co cię tu sprowadza?

-Chciałem porozmawiać i tak po prostu się spotkać.
-Aha spoko. Więc rozmawiajmy. Co słychać? Jak Ci się podobały zajęcia taneczne.
-Wszystko dobrze tylko w domu trochę się wkurzyłem na Nialla, ale to nie jest teraz ważne. A co do zajęć to były super tylko zazdrościłem Zaynowi, że byłaś z nim w parze.-To miłe, ale obiecywał, że nie będzie takich akcji z pocałunkiem, ale dla mnie ta obietnica to oznaczała, że nie bedzie też takich przybliżeń do siebie. Zauważył zamieszanie na mojej twarzy.-A no tak przepraszam zapomniałem o obietnicy.
-Nie no ok, ale uważaj na to co mówisz. To miłe, że chciałbyś tańczyć razem ze mną.Może za tydzień?
-Może za tydzień. Wiesz za niedługo wyjeżdzamy na pare dni, bo mamy koncert w Ameryce.
-Słyszałam coś w telewizji chyba mówili. A gdzie się podziały moje maniery czy chciałbyś się czegoś napić?

-Haha nie dziękuję. No ,a co do wyjazdu to jestem tu dziś u Ciebie, bo nie chciałbym, żebyś o mnie zapomniała.-Spojrzałam w jego oczy. Przepełnione były smutkiem.
-No wiesz może zapomnę, ale jakoś sobie przypomnę kim jesteś. A tak na serio to nie przejmuj się nie dam rady zapomnieć kogoś takiego jak ty i inni chłopcy.
-To mnie pocieszyłaś.-Zaśmialiśmy się. Rozmawialiśmy jeszcze jakąś godzinkę po czym do Harrego ktoś zadzwonił. Odebrał i po chwili się rozłączył.
-Wiesz muszę lecieć Liam wydzwania by przyjechał, bo będzimey coś nagrywać. To do jutra.
-Tak do jutra.-Odprowadziłam go do drzwi tam przytuliłam na pożegnanie i zamknęłam a nim drzwi. Spojrzałam na zegarek dochodziła 19. Włączyłam na mój serial. Usiadłam wygodnie i oglądałam. Ciocia co jakiś czas wychodziła z pokoju i coś do mnie mówiła Ale nie zwracałam na nią zbytnio uwagi, bo byłam zajęta serialem. Gdy zakończył się o 20 poszłam się umyć. Weszłam pod prysznic. Odkręciłam kurek z ciepłą wodą i odprężyłam się. Woda się lała po moim ciele, a jak tak sobie stałam. Wzięłam żel pod prysznic i się nic dokładnie umyłam. Umyłam włosy moim ulubionym szamponem. Zakręciłam wodę, wyszłam i wzięłam do ręki ręcznik. Wytarłam się dokładnie i przebrałam w piżamę. Wysuszyłam włosy i byłam gotowa do pójścia spać. Wyszła z łazienki kierując się w stronę pokoju, w którym pracuje ciocia.Otworzyłam drzwi i oparłam się o framugę drzwi.

-Wiesz nie chcę Ci przeszkadzać, ale jest późno,a ty jutro podobno masz jakąś rozprawę dość wcześnie.-Patrzyłam na nią przez chwilę. W końcu raczyła na mnie spojrzeć.-Dobra wiesz chciałam być miła, ale ciebie to widzę, że gówno obchodzi. Dobranoc.-Wkurzyłam się i wyszłam z jej pokoju. Pobiegłam schodami na górę i zatrzasnęłąm za sobą drzwi. Położyłam się do łóżka. Ona się potem dziwi, że mam ją w dupie, gdy ona sama ma mnie też w dupie. Już miałam zasypiać, gdy dostałam sms'a. Spojrzałam zaspanymi oczami na ekran. Wskazywał wiadomość od "Harry"

Wiadomość od Harry; "Dobranoc ;*"

Odpisałam mu; "Dobranoc ; )"

Odłożyłam telefon na półkę po czym sama przekręciłam się w stronę ściany i zasnęłam.

                                .......
Rozdział dodaję tak jak miał być. Nie miałam na niego zbytnio pomysłu, ale wczorajsza pogoda była taka piękna, że siedziałam na dworze i mnie natchnęło ; )
Więc mam nadzieję, że wam się spodoba.

Dziękuję za ponad 1000 wyświetleń! Kocham was!
                          CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Następny postaram się dodać za tydzień, a jak dobrze pójdzie to na weekend może się pojawi 7 rozdział : **

                 





 

wtorek, 25 marca 2014

5 Rozdział!

Lekcja minęła nam szybko. Chłopcy pośpiewali kilka piosenek ze swojego albumu i na tym skończyliśmy nasze pierwsze zajęcia. Pożegnaliśmy się z "nauczycielami" i wyszliśmy na przerwę. Usiadłyśmy na ławce pod następną klasą, w której miały odbywać się zajęcia biologiczne. Nie cierpię tego przedmiotu jak i tej wrednej szmaty, która nas go uczy.
-Ej ta muzyka to całkiem spoko była co nie?-Zapytała się El zaczynając jeść swoje śniadanie. Ona rzadko kiedy je coś w szkole. Zazwyczaj zabiera ze sobą jabłko, albo kompletnie nic, a teraz? Teraz normalnie zaczęła zabierać ze sobą kanapki itd.
-Tak mogą być.-Dziewczyny zaczęły jakąś bezsensowną rozmowę na temat jakiś kolorowych spinek czy gumek. Nie wiem, bo wyłączyłam się. Wyjęłam z plecaka moją kanapkę i zaczęłam ją pomału konsumować. Po chwili zadzwonił dzwonek oznajmujący, że czas na spotkanie z jedną z najgorszych nauczycielek ze szkoły. Otworzyła nam klasę, a my we trzy usiadłyśmy na samym końcu. Sprawdziła obecność i przeszła do pytania. Nie padło na mnie więc tylko słuchałam odpowiedzi Isabelli, która coś umiała. Po 10 minutach męczarni pani postawiła jej 5 z odpowiedzi. Wow. Moja najwyższa ocena z odpowiedzi z biologii to 4. Bella usiadła do swojej ławki, a Pani Robinson zapisała temat na tablicy. Potem przeszła do tłumaczenia i to było takie nudne, ze prawie usnęłam, gdyby nie Rose i El to pewnie bym już dawno spała. W połowie lekcji powiedziała, że ma dla nas nasze kartkówki z poprzednich zajęć.
-Golden 2-Robinson czytała nazwiskami każdego po kolei oraz mówiła co kto dostał. To mnie drażniło.- Milton 1.-To był mój test chyba ją pojebało uczyłam się do niego kilka godzin to nie możliwe. Dała mi moją kartkówkę i dziewczyną ich. Sprawdziłam odpowiedzi moje z El i ja miałam wszystkie dobrze. Co za suka.
-Przepraszam, ale ja powinnam dostać lepszą ocenę niż 1.-Postanowiłam walczyć o swoje. Wstałam i podeszła do niej do biurka. Spojrzała na mnie spode łba i odpowiedziała mi.
-Nie to niemożliwe. Po prostu nie nauczyłaś się. A teraz masz pretensje o nic. Usiądź, bo dostaniesz uwagę za kłamstwa.
-Co?! Jakie niby kłamstwa?! Ja tylko sprawdziłam moje odpowiedzi z Ellie i mam wszystkie dobrze. Więc? Chyba powinnam dostać lepszą ocenę nie sądzi pani?-Grała mi na nerwach. Ona wie, ze łatwo mnie zdenerwować, a uwagi zepsują mi moją ocenę z zachowania.
-Proszę się uspokoić pani Milton. Proszę usiąść i przestać się kłócić ze mną. Może na następny sprawdzian pani raczy się trochę pouczyć.- Nie wytrzymałam. Nie dość, że mam ważniejsze rzeczy na głowie to nie mogłam iść na urodziny do kuzyna, bo co musiałam robić? Oczywiście, iż uczyć się na tę popierdoloną biologię!
-Nie to niech Pani się uspokoi i spojrzy na mój test. Czemu mnie tak Pani traktuje? Zrobiłam coś Pani? Nie mam pojęcia.- Podałam jej test, a on zamiast go sprawdzić zgniotła kartkę i wrzuciła do kosza na śmieci.-Co ty stara suko wyprawiasz?! Nie dość, że nie chcesz sprawdzić mi testu to go bezczelnie wyrzucasz? Pojebało cię?!- Nie miałam już sił na nią. Spojrzała na mnie cała czerwona. Wzięła do ręki długopis i napisała mi uwagę.
-Dostałaś uwagę młoda damo. Zadzwonię jeszcze do twojej matki albo ojca podaj numer.-Wyciągnęła z torebki telefon. Czekała na moją reakcję.
-Taty nie znam, a mama......Ona ni-e nie żyje.-Ostatnie słowo wypowiedziałam niemal szeptem. W oczach pojawiły mi się łzy.
-To teraz widać czemu się tak zachowujesz. Nie masz wzorca do naśladowania, ani dyscypliny.Jak twoja matka żyła to mogła cię czegoś nauczyć, a nie.- To co powiedziała było okropne. Nawet jak dla mnie. Nie mogłam tam tak dłużej stać i patrzeć jak to ona będzie się wyśmiewać z tego, że moja mama nie żyje oraz iż niczego mnie nie nauczyła.Chciałam jej coś odpowiedzieć, ale nie miałam sił. Wróciłam po plecak do ławki. Spojrzałam na dziewczyny. Rose miała telefon w ręce i nagrywała całą rozmowę. Ellie chciała mnie jakoś pocieszyć i przytulić, ale ja tylko pokiwałam głową i wyszłam z klasy. Trzasnęłam za sobą drzwiami. Jaka to jest szmata. Jestem tak wściekła. Nie mam ochoty iść na następne zajęcia. To były trzy godzinny tańca i jakiegoś sportu. Wyszłam na dwór. Szłam w kierunku bramy wyjściowej by opuścić te miejsce. Ale ktoś zastawił mi drogę.
-Gdzie się wybierasz młoda damo?-Poznałam ten głos. To ten sam co w sobotę na imprezie pomógł mi zanieść El do pokoju. Czego on chce?
-Idę z tej popieprzonej budy, bo nie wytrzymam psychicznie.-Łzy, które spływały mi po policzkach zmieszały się z deszczem ,który padał. Nawet lepiej, bo teraz nikt nie zobaczy tego co się ze mną dzieje.
-Ale czemu?-Był bardzo dociekliwy. Czemu on się tym interesuje?
-Nie twój zasrany interes! Idę, bo mam taki kaprys okej?- Głos mi się zaczął załamywać. A łzy leciały jak jakieś strumienie. Chciałam się uspokoić, ale nie mogłam. Ta rozmowa z tą suczą cały czas siedzi we mnie. Te jej słowa o mojej mamie. Kto takich ludzi zatrudnia do szkoły? Chciałam ominąć go lecz znów zastawił mi drogę.-Dasz mi przejść czy co ty wyprawiasz?!
-Tu w szkole jestem dla Ciebie jednym z nauczycieli więc mów mi Panie Styles to po pierwsze. A po drugie nie mam teraz zajęć i mam czas to może mi opowiesz co się stało?- Co? Mam się do niego mówić na Pan? Nie ma mowy. Jego też porąbało? Myślałam, że przynajmniej jeden normalny. Ale chyba się myliłam.
-Nie będę się tak zwracać do Ciebie. I nie mam ochoty z nikim teraz rozmawiać. Czy nie możesz tego zrozumieć i dać mi spokój?
-Będziesz jeszcze zobaczymy. Mogę dać Ci spokój panienko Milton, ale po co? Skoro możesz mi się wypłakać w ramię?-Co? Jak to możliwe, że on zauważył moje łzy? Zrobiłam zdziwioną minę. Chyba się kapnął o co chodzi..-Takie rzeczy jak łzy łatwo zauważyć. Masz zaczerwienione oczy. Więc co? Idziemy gdzieś porozmawiać?
-Kurwa dlaczego jesteś taki upierdliwy?
-Nie przeklinaj na terenie szkoły młoda damo. Chodź na salę gimnastyczną tam chyba masz następne zajęcia razem z nami.
Chciało mu się stać na dworze i moknąć tylko dlatego, żeby namówić mnie na rozmowę? Porąbany człowiek. Otworzył mi drzwi i wskazał gestem bym szła pierwsza. Jaki dżentelmen z niego hah.Weszłam do szatni damskiej i usiadłam na ławce pod oknem. Harry, a nie przepraszam pan Styles usiadł obok mnie. Przez chwile była totalna cisza, aż w końcu on się odezwał jako pierwszy.
-To co Milton opowiesz mi co się takiego wydarzyło?
-Nie mam ochoty proszę pana.-Uśmiechnęłam się sztucznie do niego.
-To ja poczekam mam czas.-Spojrzałam na niego i lekko uniosłam jedną brew do góry.
-Dobra niech Ci będzie. A więc...-W tym momencie opowiedziałam mu wszystko od momentu wejścia do klasy, aż do wyjścia. Łzy znowu zaczęły mi spływać po policzku. Harry wyciągnął z kieszeni chusteczki i mi je podał. Otarłam mokre policzki oraz wysmarkałam się. -To musiało być straszne słyszeć coś takiego od "nauczyciela", który powinien dawać ci przykład, a nie zachowywać się jeszcze gorzej niż uczniowie. Ja już sobie porozmawiać z dyrektorką i powiem jej jakich ona nauczycieli zatrudnia tu do szkoły.-Mocno się przejął jak na kogoś kto w ogóle mnie nie zna, ale chce mi pomóc. Nie wiem co się dziś dzieje ale trzeci raz zaczęłam ryczeć jak jakaś mała skrzywdzona dziewczynka. Harry przytulił mnie od siebie, a ja mocno wtuliłam się w jego tors. Siedzieliśmy tak jakąś chwilę do póki nie usłyszeliśmy otwieranych drzwi wejściowych. To oznacza, że zaraz zaczną się zajęcia taneczne.
-Muszę już iść, bo zaraz chłopaki zaczną mnie szukać. Więc do zobaczenia panno Milton.-Posłałam mu wesoły uśmiech i odpowiedziałam tak jak on.
-Tak do zobaczenia na lekcji Panie Styles.
Do szatni weszły dziewczyny z mojej klasy. Rose i Ellie podbiegły szybko do mnie. Usiadły koło mnie i nic nie mówiły. Po chwili milczenia El tak po prostu mnie przytuliła. Potrzebowałam takiego przyjacielskiego uścisku. Odwzajemniłam ten gest. Wstałam i poszłam do łazienki by przepłukać twarz i poprawić makijaż. Wróciłam do szatni. Połowa dziewczyn była już przebrana. Wyciągnęłam z plecaka czarne pumpy i neonową bokserkę. Przebrałam się w szybkim tempie. Wyjęłam jeszcze moje czarne trampki na zmianę. Byłam już gotowa. Tylko trochę mi zimno. Postanowiłam pójść do Eathana po jego bluzę. Weszłam jak zwykle bez pukania. Natrafiłam na Alfiego bez spodni. Spojrzał tylko na mnie, ale się tym nie przejął. Już się chyba przyzwyczaił. Nałożył spodenki i wyszedł z szatni.
-Ty jak zwykle masz wyczucie czasu.-Podszedł do mnie Eathan bez koszulki. Cóż kilka razy widziałam jego brzuch, ale chyba zaczął ćwiczyć, bo zaczynały pojawiać mu się mięśnie. Uśmiechnęłam się do niego błagalnie, a on nic nie mówiąc podał mi swoją czarną bluzę. Cmoknęłam go w policzek i szepnęłam "Dziękuję" po czym wyszłam z ich szatni. Po drodze natknęłam się na Alfiego.
-Sory za to, ale wiesz, że ja mam wyśmienite wyczucie czasu.- Uśmiechnął się do mnie i kazał jak zwykle dać mu buziaka w policzek. Więc tak zrobiłam. Pocałowałam go tam gdzie zawsze. Czyli w lewy policzek. Jak to on zawsze mówi "Nigdy nie umyję tego miejsca" Haha. Zawsze mnie tym rozbawia. Weszłam do szatni i zastałam tam tylko El, która najwidoczniej czekała na mnie.
-Hej, a ty gdzie byłaś?- Spytała podchodząc do mnie i mnie przytulając.
-Byłam u chłopaków po bluzę Eathana.-  Ona była ubrana podobnie do mnie tylko miała czarną trochę za dużą na siebie koszulkę i takie same czarne spodnie, bo razem kupowałyśmy. Usłyszałyśmy gwizdek. To oznacza, że nauczyciel przybył na zajęcia. Wyszłyśmy zamykając za sobą drzwi na klucz. Ustawiłyśmy się razem z resztą na zbiórkę.
-Dzień dobry moi drodzy. Teraz będziemy mieć w-f, a na następnych dwóch godzinach odbędą się zajęcia taneczne. -Przywitaliśmy się z nim i weszliśmy na salę. Tam pan Dack sprawdził obecność. Wszyscy mieliśmy strój więc był z nas zadowolony. Kazał biegać parę kółeczek. Biegłam jak zawsze powoli z dziewczynami, a przed nami chłopcy. Zawsze oceniamy, który z chłopaków ma najlepszy tyłek. Tylko tym razem doszło jeszcze pięć innych dupeczek. Więc to będzie trudny wybór.
-Według mnie to Liam ma fajną dupę.-Powiedziała po cichu Rose.
-Tak nawet ma fajną, ale Zayn i Harry też mają całkiem ładne tyłki.-Wypowiedziałam się też na ten temat.
-Niall to dopiero dobra dupeczka.To co cała piątka ma dobre dupy?-Zapytała El ruszając zabawnie brwiami.
-Na to wygląda.-Odpowiedziałam jej. Roześmiałyśmy się wszystkie.
Dalej biegałyśmy w ciszy by się nie zmęczyć bardziej. Po przebiegnięciu 8 minut czułam jak moje nogi odmawiają mi posłuszeństwa. Musiałam odpocząć, bo mam problemy z kolanem. Usiadłam na ławce i chwile odsapnęłam.
W tym czasie reszta mojej klasy skończyła już biegać. Oni też się zmęczyli. Trener nie pozwalał nikomu usiąść tylko kazał zmierzyć tętno. Ja też się za to wzięłam. Przez całą minutę panowała niezwykła cisza. Po tej chwili nauczyciel pytał każdego po kolei ile naliczyli. Mi wyszło 160/minutę. Chłopaki prosili go byśmy zagrali w piłkę nożną. Ja nie miałam ochoty na granie.
-Proszę pana, a czy mogę poodbijać sobie piłkę do siatki zamiast grać w nogę?-Zapytałam z przekonywującym uśmiechem.
-Tak, a czy ktoś jeszcze nie ma ochoty grać ?- Zgłosiła się El i Zoe.
Dziewczyny poszły do kantorka po piłki. Ci co grali w nogę zajęli całe duże boisko, a nam zostało to mniejsze. Stanęłyśmy w takim większym trójkącie i zaczęłyśmy odbijać do siebie. Po paru minutach doszło do nas jeszcze kilka osób. Doszedł Harry, Isabella i ten Mulat yyy... A no tak Zayn. Ustawiliśmy się w takim "kółku" i zaczęliśmy razem w coś grać. Chłopaki chcieli grać w ziemniaka, ale dziewczyny wolały w głupiego jasia, a mi było obojętnie byleby tylko odbijać piłkę. Doszli do kompromisu, którym było rozłożenie na szybko siatki i zagranie małego meczyku. Podzieliliśmy się na drużyny. W jednej byłam ja, Zayn i Harry, a w drugiej Zoe, Bella i Ellie. My zaczęliśmy jako pierwsi. Pierwszą zagrywkę miałam ja. Zawsze lubiłam zwyciężać i tym razem także miało tak się stać, gdyby nie to, że chłopaki cały czas mnie rozśmieszali. Jak miałam już uderzać piłkę zaczynami chrumkać jak świnie, a gdy sami odbijali ja robiłam to samo, albo śmiałam się z byle powodu. To ich rozpraszało, a za razem rozśmieszało. Przegraliśmy co było jasne od samego początku. Dziewczyny się cieszyły z wygranej, ale po mnie to spłynęło jak woda. Ważne było to iż pierwszy raz dobrze się bawiłam przegrywając. Po skończonym meczyku udaliśmy się do szatni. Tam miałyśmy czas, żeby się czegoś napić i coś przekąsić. Wyjęłam  plecaka dezodorant, perfumy i szczotkę, która od razu dziewczyny mi zabrały. Nie wiem czemu, ale chyba żadna nie nosi własnej i wszystkie korzystają z mojej. Spryskałam się pod pachami dezodorantem, a potem całe ciało truskawkowymi perfumami. Lubię takie zapachy w taką straszną pogodę. Wreszcie odzyskałam szczotkę, którą od razu użyłam na moje włosy. Usiadłam na tej samej ławce co wcześniej ze śniadaniówką. Jeszcze jak moja mama żyła to codziennie wkładała mi mnóstwo słodyczy do śniadaniówki. Próbowałam jej przemówić do rozsądku, żeby już mi nie dawała tych słodyczy, ale ona tylko swoje. Cóż już przyzwyczaiłam się do tego i rano rozdawałam te cukierki znajomym. Tak się przyzwyczaiłam, że wrzucam sobie sama rano coś słodkiego. Koło mnie usiadła El z Rose.
Jak zwykle wparowali do nas chłopacy. Tylko tym razem to nie tylko z naszej klasy, ale te był z nimi Harry i Louis. Zaczęliśmy się wygłupiać z nimi. Jak jak zwykle usiadłam na stoli, a inni tańczyli, albo bili się ale nie na poważnie tylko tak dla żartów. Zrobiło się głośno to cud, że jeszcze sprzątaczka do nas nie przyszła by ich wygonić. Przyglądałam się szczególnie temu co robi Harry. Posyłał mi jakieś uśmieszki, albo dziwne miny. Na co ja odpowiadałam tylko lekkim uśmiechem. W końcu przestał się wydurniać i podszedł do mnie. Oparł się o ścianę koło stolika na którym siedziałam. Przez chwile nic nie mówiliśmy, ale zaczynało się być niezręcznie. On chyba to zauważył i przerwał ciszę.
-Jak Ci się podobała gra z nami?- Zapytał odwracając się tak, ze stał na przeciwko mnie.
-Czy my proszę pana jesteśmy już na ty? Bo jak mi wiadomo to nie mogę się tak zwracać do nauczycieli.-Uśmiechnęłam się unosząc przy tym jedną brew.
-Ale w tym momencie jesteśmy w jednej klasie. Więc możesz mówić mi po imieniu co ty na to?
-Zastanowię się nad tym.Ale co do pytania to było do dupy.-Spuściłam wzrok wbijając go w podłogę.
-Co?! Jak to możliwe? Przecież grałaś ze mną? Co Ci się nie podobało?- Chyba trochę go tym zdenerwowałam. Upss...
-Wiesz chodzi mi o grę, bo przegraliśmy, a ja nie lubię przegrywać. Ale jeśli chodzi o zabawę to było wspaniale, bo potrzebowałam takie rozrywki. Więc uspokój się już ok?-Mówiłam patrząc cały czas w podłogę. Chwycił mój podbródek i uniósł go w górę. Patrzyliśmy sobie przez chwilę prosto w oczy. Zaczął się do mnie przybliżać. Nasze wargi były kilka milimetrów oddalone od siebie. Wiedziałam, że chce mnie pocałować. A ja? Czy też tego chcę? Może i chcę, ale to za wcześnie jak nawet dla mnie. Gdy zaczął już dotykać moich ust gwałtownie się od niego odsunęłam. Spojrzałam mu w oczy i zeskoczyłam ze stołu. Dopiero wtedy zauważyłam, iż byliśmy w centrum zainteresowania. Chciałam coś im powiedzieć, ale marzyłam tylko o tym by wyjść stąd  jak najszybciej. Miałam już robić krok do przodu, lecz On nie dawał za wygraną. Złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do Siebie.
-Przepraszam. Nie wiem co mnie opętało.-Zaczął się tłumaczyć.
-Większość mówi to samo. Następnym razem najpierw pomyśl, a potem rób. Ok?
-No jasne.-Uśmiechnął się do mnie. Widać było, że ta sytuacja lekko go zabolała, ale cóż...
-Możesz mnie już puścić?-Podniosłam rękę tą, którą miałam w jego uścisku do góry by załapał o co mi chodzi.
-Tak oczywiście. Jeszcze raz przepraszam. Nie chciałbym, żeby ta sytuacja popsuła to co między nami się buduje.-Coś się buduje? Może i tak, ale czy to jest to uczucie, którego unikam jak ognia? To niemożliwe. Nie odpowiedziałam mu tylko pokiwałam głową i opuściłam szatnię. Weszłam do łazienki. Tam przynajmniej mogę pobyć przez chwilę sama. Ale na co ja liczyłam. Przecież to było wiadome, że zaraz przyjdzie do mnie moja przyjaciółka by dowiedzieć się co to była za sytuacja.
-No tu jesteś. Szukałam cię.-Jak mogłabym się mylić ? Weszła i zamknęła za sobą drzwi na kluczyk.




Zrobiłam smutną minkę, a ona już nic nie mówiąc przytuliła mnie. Usiadłyśmy pod kaloryferem i opowiedziałam jej co to się wydarzyło...
                 

        *OCZAMI    HARREGO*

Louis namówił mnie bym, poszedł z nim i jeszcze kilkoma innymi chłopakami do szatni dziewcząt. Jak to oni mówią "To jest tradycja. Zawsze chodzimy do nich by się powygłupiać." Więc co miałem innego do roboty? Założyłem koszulkę, którą ściągnąłem po przegranym meczu w szatni i wyszedłem z nimi. Gdy tam weszliśmy Jessica siedziała na tej samej ławce co przedtem ze mną i kończyła jeść śniadanie. Gdy nas zobaczyła podeszła do stolika na, którym usiadła. Przypatrywała się każdemu. Nawet czasem zerkała na mnie. Wszyscy zaczęli się wygłupiać, tańczyć do jakiejś piosenki no i oczywiście bić dla zabawy. Rozmawiałem z jakąś dziewczyną od nich z klasy. Nudziło mnie to więc co chwilę posyłałem jakieś miny do Jess. Ona tylko uśmiechała się do mnie. Zakończyłem tę nudnawą rozmowę po czym podszedłem do Niej. Oparłem się o ścianę czekając aż zacznie coś mówić. Po chwili zrozumiałem, że się nie doczekam więc to ja zacząłem naszą konwersację. Jej słowa, że gra z nami była do dupy trochę mnie zabolały. Lecz, gdy wyjaśniła o co naprawdę chodziło to ulżyło mi. Jak spuściła wzrok chciałem podnieść jej podbródek i go mocno wpić się w jej usta. Po zastanowieniu się zrozumiałem, iż jest to głupi pomysł. Tak sądziłem, ale to co głupie to zawsze muszę wykonywać. Lekko uniosłem palcami jej podbródek w górę i spojrzałem w te piękne oczy. Jak dla mnie były cudowne. Jak się nie mylę to chyba jasne brązowe, albo piwne. Nie znam się na kolorach oczu, ale najważniejsze jest to, iż są hipnotyzujące. Chciałem ją pocałować. Zbliżałem się do jej ust. Byłem już tak blisko, aż one przerwała tę chwilę i zeskoczyła ze stołu. Gdy ją przeprosiłem to wyszła. Rozejrzałem się po twarzach wszystkich tu zgromadzonych. Ich oczy były wlepione teraz we mnie. Nie miałem ochoty już tam siedzieć. Wyszedłem. Poszedłem do naszej szatni. Tam był Liam, Zayn i Niall, którzy mnie wysłuchali. Zaraz ją znów zobaczę, bo mamy ze sobą lekcje.
-Stary dziewczyny może i lubią się całować, ale nie tak od razu.-Mówiłem Niall jedząc swoją kanapkę.
-Przecież ty jej nie znasz, ani ona Ciebie. Zrozum ją. Najpierw ratujesz ją dwa razy więc ok. Wysłuchałeś jej i chciałeś pomóc to też jest dobre, ale tym co teraz odpierdoliłeś może stracić te zaufanie, którym zaczynała cię darzyć.-Ten to się naprodukował. Zayn może i wydaje się być tajemniczy i skryty, lecz wśród swoich potrafi się otworzyć  i powiedzieć to co sądzi. Ale co on może wiedzieć o Jess?
-Dokładnie zgadzam się z tym co powiedział Zayn. Nie możesz tak igrać z jej uczuciami. Nie znam Jess może tak jak ty. No ale stary poznałem ją tak trochę wtedy co musiałem po Ciebie przyjechać. Wydaje się być miła, aczkolwiek zamknięta w sobie. Musisz trochę przyhamować. Teraz pomału odbuduj zaufanie, którym być może zaczynała cię darzyć.-Oczywiście nie obeszło się bez komentarza Liama. Ten to ma gadane. Ale co się dziwić wydaje się być najrozsądniejszym z nas wszystkich. Postanowiłem tak ja mi chłopaki radzą odbudować to co spaprałem. Ona potrzebuje czasu i ja jej ten czas postaram się dać. Wyszedłem z szatni by odnaleźć dziewczynę. Nie musiałem długo szukać. Siedziała na korytarzu z przyjaciółką. Gdy tylko mnie zobaczyła coś powiedziała do tej dziewczyny po czym ta wstała i minęła mnie. Zostawiła nas samych...


                                                      ...
Dziękuję za prawie 1000 wyświetleń!!
Trochę mi smutno, bo nie ma pod 4 rozdziałem ani jednego komentarza ;C Ale wiem, że to dopiero początek i może ktoś będzie miał ochotę skomentować. : )
Następny dodam za około tydzień ; D

                               CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Dla Ciebie to chwila, a dla mnie wielka motywacja ; **









wtorek, 18 marca 2014

4 Rozdział!

Obudziły mnie krzyki i jakiś hałas. Zerwałam się z kanapy wstając na równe nogi. Rozejrzałam się, ale nikogo nie zauważyłam. Krzyk, a raczej pisk powtórzył się. Spojrzałam w stronę schodów. Tak te odgłosy dochodziły z pokoju Rose. Wzięłam do ręki parasolkę, która leżała koło schodów i pomału wchodziłam schodek po schodku. Jak już byłam na górze spojrzałam w prawo, a potem w lewo. Nikogo nie było więc szłam prosto do pokoju Rosalie. Drzwi były lekko uchylone. Zajrzałam i szybkim krokiem wskoczyłam do pokoju uderzając pierwszą osobę, którą napotkałam. Upadła na podłogę i trochę narobiła przy tym hałasu. Zerknęłam na łóżko, ale Ellie nawet nie drgnęła.
-Au! Czy ciebie już całkiem pojebało?!- Krzyknęła Rose masując się po głowie.
-Rose! Nie wiedziałam, że to ty. Słyszałam tylko jakieś krzyki i przyszłam sprawdzić co się dzieje.
-Tak i na złodzieja czy jakiegoś bandziora wzięłaś parasolkę Dobry wybór.
Uśmiechnęłam się i wyciągnęłam do niej rękę by pomóc jej wstać. Podniosła się, otrzepała i spojrzała w stronę łózka.
-Ta to dopiero będzie mieć kaca.- Zaśmiałyśmy się.
-A czemu się tak darłaś?- Zapytałam przyjaciółkę.
-Też byś tak zareagowała, gdybyś obudziła się, a koło Ciebie leży prawie nieprzytomna dziewczyna!  Nie wiedziałam co się dzieję wiec odsunęłam się od niej i spadłam z łóżka. Dopiero jak wylądowałam na ziemi to zorientowałam się, że to Ell.Dlatego usłyszałaś ten hałas i mój krzyk.
-Musisz się przyzwyczaić do tego widoku, bo tak będzie po każdej imprezie.- Uśmiechnęłam się do niej i zeszłam na dół do salonu. Zgłodniałam trochę. Udałam się do kuchni i zrobiłam sobie płatki z mlekiem. Zjadłam je siedząc na blacie kuchennym. Po chwili ciszy próg kuchni przekroczyłam zaspana Ellie. Podeszła do lodówki i wyjęła z niej butelkę wody mineralnej. Podałam jej aspirynę, którą od razu połknęła. Wypiła całą wodę duszkiem.
-Co główka boli?- Zapytałam odstawiając miskę do zlewu.
-Proszę ciszej. Moja głowa pęka.-Złapała się za głowę i oparła o lodówkę.
Spojrzałam na nią i pokiwałam głową. Po chwili Ell złapała się za buzię i wybiegła z kuchni. Pewnie Rose będzie musiała sprzątać łazienkę po niej. Tak prawie zawsze jest, gdy idziemy na jakąś imprezę to, któraś na drugi dzień ma tak mocnego kaca jak dziś Ellie. Wyszłam z kuchni do salonu. Włączyłam radio po czym zaczęłam sprzątać. Dołączyła do mnie Rose ubrana w czarne dresy i granatową bokserkę. Włosy miała spięte w koka, a po makijażu ani śladu.
Wygłupiałyśmy się, śpiewałyśmy, nawet tańczyłyśmy. Spojrzałam na zegar ścienny, który wskazywał 15. Pożegnałam się z dziewczynami i ruszyłam w kierunku domu. Na dworze nikogo nie spotkałam. Tylko jakieś psy biegały. Weszłam na podwórko. Auta cioci nie było. Dom też zamknięty. Pewnie pojechała na sprawę sądową. To dosyć często się zdarza, bo ciocia jest z zawodu adwokatem. Tylko gdzie dała klucz? Zastanawiałam się chwilę, aż domyśliłam się gdzie on może być. Podeszłam do okna od salonu, a tam stoi taki mały sztuczny kwiatek w doniczce. Uniosłam do góry kwiatka z ziemią i na dole był klucz. Tu zawsze moja mama go chowała. Włożyłam z powrotem kwiatka do doniczki i poszłam otworzyć drzwi. Weszłam do środka. Ściągnęłam buty, odwiesiłam kurtkę na wieszak i weszłam do salonu. Włączyłam telewizor, leciał jakiś serial więc przełączyłam na kanał muzyczny. Pogłośniłam trochę i zasiadłam do odrabiania lekcji. Głupi niemiecki i plastyka. Szybko uwinęłam się z jednym zadaniem z niemieckiego, a z plastyki musiałam namalować obraz jesienny. To zajęło mi jakieś 30 minut. Dochodziła już 17, a po cioci ani śladu. Spakowałam wszystkie książki na jutro plus strój na zajęcia taneczne i sportowe. Taniec będziemy mieć od jutro, bo dyrektorka zatrudniła jakiegoś instruktora. Plecak wyniosłam na ganek by rano nie zapomnieć o nim. Weszłam do kuchni, żeby zrobić sobie jakieś kanapki na jutro do szkoły. Wzięłam jeszcze sok marchwiowy i spakowałam te rzeczy do plecaka. Na reszcie mogłam usiąść na kanapę i nic nie robić. Wygonie się ułożyłam i włączyłam na jakiś kanał. Akurat trafiłam na horror pt. ,,Obecność". Widziałam kiedyś zwiastun trochę straszny. Zanim się rozpoczął zdążyłam zrobić popcorn i herbatę z cytryną. Film skończył się o 20, a cioci nadal nie ma. Zaczęłam do niej telefonować. Kurde czemu ona nie odbiera? Może miała wypadek, a może ktoś ją porwał, może umówiła się z kimś, a może po prostu przeciągnęła się sprawa sądowa. Zaczęły nasuwać mi się na myśl same złe rzeczy. Zdenerwowana chodziłam po pokoju w tę i z powrotem. Postanowiłam jeszcze raz spróbować się z nią skontaktować. Na reszcie usłyszałam jej głos.
-Halo.
-Ciociu to ja Jesica gdzie jesteś?- Spytałam siadając na sofę i się uspokajając.
-Teraz w mojej kancelarii, a coś się stało?
-Nie tylko nie wiedziałam kiedy wrócisz i czy masz klucze, bo chciałam się zamknąć od środka.-Wstałam i szłam w kierunku drzwi wejściowych do domu.
-Tak mam swoje klucze i będę za parę godzin.
-Dobra to do jutra, bo jestem zmęczona na razie.-Przekręciłam klucz
-Pa.-Rozłączyłam się. Włączyłam w telewizji na kanał muzyczny włączając głośność na fula. Poszłam do pokoju po piżamę i udałam się do łazienki by wziąć szybki prysznic. Po 25 minut wyszłam z pod prysznicu, wytarłam się dokładnie ręcznikiem, posmarowałam ciało balsamem arbuzowy,ubrałam koszulę nocną, wysuszyłam włosy i wyszłam z łazienki kierując się do salonu. Przyciszyłam muzykę. Postanowiłam zrobić sobie coś na kolację. Weszłam do kuchni, podeszłam do lodówki. Gdy ją otworzyłam nie wiedziałam na co mam ochotę. W końcu zdecydowałam się wziąć jogurt naturalny i do tego zrobić herbatę. Wstawiłam czajnik szykując szklankę. Zalałam wodę, wrzuciłam moczonkę, posłodziłam jedną łyżkę, wcisnęłam cytrynę , wzięłam jogurt, łyżkę, herbatę i wyszłam z kuchni w kierunku salonu. Dochodziła 21 więc postanowiłam włączyć na jakiś serial. Trafiłam na jeden z moich ulubionych "True Blood". Uwielbiam takiego typu seriale. Szybko zjadłam, wyniosłam po sobie rzeczy i postanowiłam dokończyć oglądanie. Film skończył się, gdy zegar wskazywał 21:50. Zgasiłam telewizor, światła i udałam się na górę. Umyłam zęby, po czym poszłam do swojego pokoju. Naszykowałam na rano ciuchy i położyłam się do łóżka. Tuż po chwili odpłynęłam do krainy Morfeusza...

Obudziłam się równo o 7. Nie chętnie zwlokłam się z łóżka. Wzięłam ciuchy, które naszykowałam czyli czarne rurki, beżową bluzkę z rękawem 3/4 i na to długi ciemny sweterek. Poszłam do łazienki by się ubrać oraz umyć. Po zrobieniu porannej toaletki byłam gotowa by zejść na dół. Jeszcze poprawiłam włosy. Ułożyłam starannie przedziałek. Spojrzałam jeszcze na siebie w lustrze. Tak jest znośnie, mogę iść. Wyszłam z toalety kierując się na dół do kuchni. Schodząc po schodach starałam się być cicho, ale nie wychodziło mi to. Z ostatnich dwóch schodków zeskoczyłam na dół. Zachwiałam się lekko na szczęście złapałam się poręczy od schodów, bo inaczej wylądowałabym na tyłku. W salonie nikogo nie było, pewnie ciocia jeszcze sobie smacznie śpi. Weszłam do kuchni. Podeszłam do blatu na, którym stoi czajnik. Włączyłam go by zaczęła się gotować woda na herbatę dla mnie. Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam z niej serek wiejski. Postawiłam go koło czajniki po czym przygotowałam szklankę, moczonkę oraz łyżeczkę na herbatę, gdy czajnik wyłączył się, nalałam wodę do szklanki. Pokroiłam cytrynę i wrzuciłam do napoju. Wymieszałam i wzięłam picie oraz serek do salonu. Postawiłam na stole. Usiadłam wygodnie oraz włączyłam telewizor. Usłyszałam jak na górze ciocia chyba zaczyna się ubierać, bo zegar wskazywał już 7:28. Zaczęłam jeść pomału serek oglądając jakiś beznadziejny amerykański serial. Po zjedzeniu zabrałam się za herbatę. Zauważyłam ciocię, która pośpiesznym krokiem schodzi na dół.
-Dzień dobry kochanie.- Uśmiechnęła się do mnie.
-Cześć. Dobrze, że wstałaś zaraz wychodzimy, bo się spóźnię.
-Tak już wychodzimy tylko dokończ herbatę.
Wypiłam herbatę do końca po czym szybko nałożyłam czarną kurtkę oraz szare botki. Jak na jesień to jest paskudnie deszczowo. Więc postanowiłam wziąć parasolkę. Byłam już gotowa, jeszcze wzięłam mój niebieski plecak z Nike. Wyszłam na zewnątrz, a ciocia tuż za mną. Zamknęła drzwi. Podała mi kluczyk od domu i wsiadłyśmy do naszego czarnego pickupa. Bardzo podoba mi się ten samochód, ponieważ jest duży, ma wiele miejsca i po prostu super wygląda. Ciocia zamierza mi kiedyś kupić takiego samego Dodge Ram'a jak skończę osiemnastkę i zdam prawo jazdy. Usiadłam wygonie z przodu, a ciocia koło mnie na miejscu kierowcy. Spojrzałam na telefon, który wskazywał 7:45. Za piętnaście minut zaczynają mi się lekcje. Wyjechałyśmy z naszego podwórka. W samochodzie panowała cisza, którą musiałam przerwać.
-O której wczoraj wróciłaś?- Zapytałam patrząc przed siebie na drogę.
-Nie wiem było chyba po północy. Byłam u Ciebie i już sobie smacznie spałaś.
Na tym się zakończyła nasza konwersacja. Ciocia podjechała pod moją szkołę. Ja szybko wyskoczyłam z samochodu. Tylko odwróciłam się i pomachałam na pożegnanie ciotce. Za 10 minut zaczyna mi się pierwsza lekcja, którą jest matematyka. Cóż nie ma to jak zacząć tak brzydki dzień od tak beznadziejnej lekcji. Rozłożyłam parasol i ruszyłam w stronę budynku, w którym mam zajęcia z matematyki. Weszłam na korytarz. Mogłam złożyć parasol. Złożyłam go i szłam w kierunku schodów na samą górę budynku gdzie jest klasa matematyczno-biologiczna. Jak już doszłam to zauważyłam Ethana. Jest to wysoki przystojny ciemny blondyn o zielonych oczach. Dobrze się uczy, ale jest też bardzo dobrym kumplem. Jest jednym z chłopaków, których lubię najbardziej. Podeszłam bliżej by się przywitać.
-Hej Ethan.-Przytuliłam go na powitanie co odwzajemnił.
-Cześć księżniczko.-Przewróciłam oczami. Nie lubię, gdy ktoś tak do mnie mówi. Ale cóż czasem trzeba to znieść.- Jak tam weekend? Słyszałem, że zabalowałyście.
-No można tak powiedzieć. Zrobiłyśmy małą imprezkę u Rose. Ale nie popiłam na niej. Tak jakoś po ostatniej dyskotece nie miałam ochoty. A ty jak spędziłeś weekend bez imprezowania ze mną?-Zapytałam szturchając go łokciem w ramię. Zazwyczaj razem gdzieś wychodzimy. Znaczy razem to ja, Rose, El, Ethan, Mike, Conor, Isabella i czasem chodzi z nami Alfie. To jest nasza taka banda na różne przyjęcia, dyskoteki i ogólnie na zabawy.
-Wiesz chciałem przyjść, ale jechałem do Bradford do ojca.
-O to dość blisko ile 10 kilometrów?
-Z Leeds do Bradford jest 14 kilometrów.
-No blisko. A jak było?
-No wiesz nie mogę powiedzieć, że zajebiście, bo on cały czas zajmował się pracą i moją małą przyszywaną siostrą.
  tym momencie przyszła do nas El.
-No witam naszą balowiczkę. Jak tam minęła niedziela?-Zapytałam przytulając ją na powitanie.
-Nie najlepiej. Trochę jeszcze mnie głowa boli, ale tak to jest dużo lepiej niż wczoraj.
-No ja myślę wczoraj to jak cię zobaczyłam to było tylko jeden wielki zgon.-Zaśmiałyśmy się.
Po chwili schodziła się reszta klasy. Zrobiło się głośno, więc nauczyciel szybko po dzwonku przyszedł do nas. Lekcja zaczęła się normalnie jak to u nas matma. Sprawdziliśmy zadanie domowe i przeszliśmy do nowego tematu. Jakieś tam powtórzenie. Nie wiem z czego, bo wyłączyłam się w połowie. Nie wyspałam się. Nigdy się nie wysypiam szczególnie, gdy mam takie lekcje na pierwszych godzinach. Co jakiś czas nauczyciel mnie o coś zapytał, ale Rose mi pomagała wybrnąć z tego. Dziękowałam jej u uśmiechając się szczerze do niej. Coś potłumaczył chwilę i zrobił kilka przykładów po czym zaczął nas "zapraszać" do tablicy. Wziął parę osób w tym Eathana.
-Jessica podejdź rozwiążesz jeden z przykładów.
Aż się wzdrygnęłam na dźwięk swojego imienia. Pomału wstałam i szłam w kierunku tablicy jak na skazanie. Wzięłam od Pana flamaster i, gdy miałam zacząć już rozwiązywać to uratował mnie dzwonek. Może i coś umiem, ale strasznie się stresuje, gdy stoję przed klasą. Szybko odłożyłam flamaster na biurko i poszłam się spakować. Wyszłam z klasy, a tam już czekały na mnie dziewczyny. Następne zajęcia to angielski. Jesteśmy podzieleni na grupy. Dla zaawansowanych i mniej zaawansowanych. Na szczęście jesteśmy z dziewczynami w tej lepszej grupie. Weszłyśmy do klasy. Tam już była połowa ludzi. Usiadłam na miejsce, a koło mnie Isabella.
-Hej.-Odezwała się do mnie jako pierwsza.
-Hej. Jak minął weekend?- Zaczęłam się rozpakowywać.
-Dobrze. Siedziałam cały czas w domu i uczyłam się na test z fizyki, a ty jak Ci minął czas?
-Byłam na imprezie, a potem w domu siedziałam. Trochę się uczyłam, a tak to siedziałam i się obijałam. -Uśmiechnęłam się do niej. Usłyszałam dzwonek, a już po chwili do klasy weszła nasza pani od języka angielskiego. Jest to wysoka, rudowłosa kobieta. Bardzo dobrze tłumaczy. Po każdej lekcji uczę się czegoś więcej niż do tej pory. Tak jak na każdej lekcji zaczęliśmy od zadania domowego, a potem przeszliśmy do czytania zadań i różnych tekstów w podręczniku. Lekcja szybko nam minęła. Wyszłam ostatnia z klasy. Teraz zajęcia muzyczne. Sala lekcyjna od muzyki jest w drugim budynku. Rozłożyłam parasol i szłam przed siebie. Przeszłam przez pasy. Nikogo nie było na ulicy. Wszyscy się chowali, albo do szkoły, albo nie wychodzili w ogóle z domów i smacznie spali. Zazdroszczę tym co jeszcze śpią. Pogoda chyba nie chce się zmieniać na razie. Weszłam do budynku i od razu złożyłam parasolkę. Przed klasa czekały na mnie dziewczyny i Eathan. Weszliśmy razem do środka. Usadowiliśmy się na swoje miejsca czyli ja z El, a Rose z Eathanem. Ja z Ellie siedzimy w drugiej ławce od strony biurka nauczyciela, a oni za nami. Rozmawialiśmy na różne tematy. Między innymi o tym czy zrobiliśmy zadanie domowe na następne lekcje i o różnych głupotach. W końcu zadzwonił dzwonek. Do klasy wszedł nauczyciel, a za nim piątka chłopców.
-Dzień dobry moi drodzy.- Powitał nas nauczyciel tak jak zwykle. Wszyscy wstali o odpowiedzieli.
-Dzień dobry.-Odparliśmy chórem. Usiedliśmy na miejsca. Rozpakowałam się, a nauczyciel zaczął sprawdzać obecność. Kilku osób nie ma. Gdy tylko zakończył zaczął wyjaśniać co robią u nas na lekcji chłopcy z zespołu.
-A więc w sobotę na apelu poznaliście za pewne tych otóż chłopców.-Wskazała na piątkę chłopaków, którzy stali koło niego.-Ja jako iż mam swoje lata to potrzebuje trochę odpoczynku, a akurat, że szczęście mi dopisuje to zastąpią mnie Ci muzycy.-Wskazał gestem ręki stojących koło niego chłopaków- Jestem pewien, że nauczycie się o wiele więcej niż ze mną. A więc co jeszcze mogę dodać. Życzę wam powodzenia byście się uczyli i jak wrócę to by było jeszcze lepiej u was, a wam chłopcy życzę cierpliwości co do moich klas.- Po tych słowach pożegnaliśmy go i opuścił naszą klasę. Jak to możliwe, że jeden z najlepszych nauczycieli idzie odpocząć od nas. To mogą zacząć się bardzo ciekawe zajęcia. Jestem ciekawa jakich jeszcze przedmiotów będą uczyć. Z zamyśleń wyrwały mnie ich głosy.
-Cześć ja jestem Liam. To jest Harry, Zayn, Niall i Louis.-Wskazał każdego po kolei.- Będziemy mieć z wami zajęcia muzyczne i sportowe. A na niektóre takie jak matematyka czy jakaś nauka gry na instrumentach to będziemy uczyć się razem z wami. Wiem, ze to trochę dziwne, ale wasza dyrektorka zaprosiła nas tu.-Przerwał mu wypowiedź chłopak w szelkach.
-A, żeby was nie zanudzać to może coś zaśpiewamy? Co wy na to?-Zapytał poruszając zabawnie brwiami. Wszyscy się na to zgodzili. Ogólnie to nasza szkoła jest jakaś dziwna. W niektóre dni mamy zajęcia takie cięższe jak np. Matematyka, angielski, niemiecki, fizyki, chemia, geografia i biologia. W inne dni mamy lżejsze jak zajęcia sportowe, informatyka, muzyka, nauka gry na instrumentach, czasem nawet zajęcia śpiewu. Blondyn podszedł do piani i zaczął grać jakąś melodię. Zaczął śpiewać, a za nim reszta jego kolegów. Ci co znali tę piosenkę to śpiewali razem z nimi. A ja w tym czasie pomyślałam, że to dopiero się zaczną bardzo ciekawe zajęcia lekcyjne... 













                                                           ...
 Rozdział jest taki jaki chciałam by był. Nie za krótki, ani nie za długi. Mam nadzieję, że się wam spodoba. Następny dodam do tygodnia czasu. 
Pozdrawiam : *




Obserwatorzy