wtorek, 25 marca 2014

5 Rozdział!

Lekcja minęła nam szybko. Chłopcy pośpiewali kilka piosenek ze swojego albumu i na tym skończyliśmy nasze pierwsze zajęcia. Pożegnaliśmy się z "nauczycielami" i wyszliśmy na przerwę. Usiadłyśmy na ławce pod następną klasą, w której miały odbywać się zajęcia biologiczne. Nie cierpię tego przedmiotu jak i tej wrednej szmaty, która nas go uczy.
-Ej ta muzyka to całkiem spoko była co nie?-Zapytała się El zaczynając jeść swoje śniadanie. Ona rzadko kiedy je coś w szkole. Zazwyczaj zabiera ze sobą jabłko, albo kompletnie nic, a teraz? Teraz normalnie zaczęła zabierać ze sobą kanapki itd.
-Tak mogą być.-Dziewczyny zaczęły jakąś bezsensowną rozmowę na temat jakiś kolorowych spinek czy gumek. Nie wiem, bo wyłączyłam się. Wyjęłam z plecaka moją kanapkę i zaczęłam ją pomału konsumować. Po chwili zadzwonił dzwonek oznajmujący, że czas na spotkanie z jedną z najgorszych nauczycielek ze szkoły. Otworzyła nam klasę, a my we trzy usiadłyśmy na samym końcu. Sprawdziła obecność i przeszła do pytania. Nie padło na mnie więc tylko słuchałam odpowiedzi Isabelli, która coś umiała. Po 10 minutach męczarni pani postawiła jej 5 z odpowiedzi. Wow. Moja najwyższa ocena z odpowiedzi z biologii to 4. Bella usiadła do swojej ławki, a Pani Robinson zapisała temat na tablicy. Potem przeszła do tłumaczenia i to było takie nudne, ze prawie usnęłam, gdyby nie Rose i El to pewnie bym już dawno spała. W połowie lekcji powiedziała, że ma dla nas nasze kartkówki z poprzednich zajęć.
-Golden 2-Robinson czytała nazwiskami każdego po kolei oraz mówiła co kto dostał. To mnie drażniło.- Milton 1.-To był mój test chyba ją pojebało uczyłam się do niego kilka godzin to nie możliwe. Dała mi moją kartkówkę i dziewczyną ich. Sprawdziłam odpowiedzi moje z El i ja miałam wszystkie dobrze. Co za suka.
-Przepraszam, ale ja powinnam dostać lepszą ocenę niż 1.-Postanowiłam walczyć o swoje. Wstałam i podeszła do niej do biurka. Spojrzała na mnie spode łba i odpowiedziała mi.
-Nie to niemożliwe. Po prostu nie nauczyłaś się. A teraz masz pretensje o nic. Usiądź, bo dostaniesz uwagę za kłamstwa.
-Co?! Jakie niby kłamstwa?! Ja tylko sprawdziłam moje odpowiedzi z Ellie i mam wszystkie dobrze. Więc? Chyba powinnam dostać lepszą ocenę nie sądzi pani?-Grała mi na nerwach. Ona wie, ze łatwo mnie zdenerwować, a uwagi zepsują mi moją ocenę z zachowania.
-Proszę się uspokoić pani Milton. Proszę usiąść i przestać się kłócić ze mną. Może na następny sprawdzian pani raczy się trochę pouczyć.- Nie wytrzymałam. Nie dość, że mam ważniejsze rzeczy na głowie to nie mogłam iść na urodziny do kuzyna, bo co musiałam robić? Oczywiście, iż uczyć się na tę popierdoloną biologię!
-Nie to niech Pani się uspokoi i spojrzy na mój test. Czemu mnie tak Pani traktuje? Zrobiłam coś Pani? Nie mam pojęcia.- Podałam jej test, a on zamiast go sprawdzić zgniotła kartkę i wrzuciła do kosza na śmieci.-Co ty stara suko wyprawiasz?! Nie dość, że nie chcesz sprawdzić mi testu to go bezczelnie wyrzucasz? Pojebało cię?!- Nie miałam już sił na nią. Spojrzała na mnie cała czerwona. Wzięła do ręki długopis i napisała mi uwagę.
-Dostałaś uwagę młoda damo. Zadzwonię jeszcze do twojej matki albo ojca podaj numer.-Wyciągnęła z torebki telefon. Czekała na moją reakcję.
-Taty nie znam, a mama......Ona ni-e nie żyje.-Ostatnie słowo wypowiedziałam niemal szeptem. W oczach pojawiły mi się łzy.
-To teraz widać czemu się tak zachowujesz. Nie masz wzorca do naśladowania, ani dyscypliny.Jak twoja matka żyła to mogła cię czegoś nauczyć, a nie.- To co powiedziała było okropne. Nawet jak dla mnie. Nie mogłam tam tak dłużej stać i patrzeć jak to ona będzie się wyśmiewać z tego, że moja mama nie żyje oraz iż niczego mnie nie nauczyła.Chciałam jej coś odpowiedzieć, ale nie miałam sił. Wróciłam po plecak do ławki. Spojrzałam na dziewczyny. Rose miała telefon w ręce i nagrywała całą rozmowę. Ellie chciała mnie jakoś pocieszyć i przytulić, ale ja tylko pokiwałam głową i wyszłam z klasy. Trzasnęłam za sobą drzwiami. Jaka to jest szmata. Jestem tak wściekła. Nie mam ochoty iść na następne zajęcia. To były trzy godzinny tańca i jakiegoś sportu. Wyszłam na dwór. Szłam w kierunku bramy wyjściowej by opuścić te miejsce. Ale ktoś zastawił mi drogę.
-Gdzie się wybierasz młoda damo?-Poznałam ten głos. To ten sam co w sobotę na imprezie pomógł mi zanieść El do pokoju. Czego on chce?
-Idę z tej popieprzonej budy, bo nie wytrzymam psychicznie.-Łzy, które spływały mi po policzkach zmieszały się z deszczem ,który padał. Nawet lepiej, bo teraz nikt nie zobaczy tego co się ze mną dzieje.
-Ale czemu?-Był bardzo dociekliwy. Czemu on się tym interesuje?
-Nie twój zasrany interes! Idę, bo mam taki kaprys okej?- Głos mi się zaczął załamywać. A łzy leciały jak jakieś strumienie. Chciałam się uspokoić, ale nie mogłam. Ta rozmowa z tą suczą cały czas siedzi we mnie. Te jej słowa o mojej mamie. Kto takich ludzi zatrudnia do szkoły? Chciałam ominąć go lecz znów zastawił mi drogę.-Dasz mi przejść czy co ty wyprawiasz?!
-Tu w szkole jestem dla Ciebie jednym z nauczycieli więc mów mi Panie Styles to po pierwsze. A po drugie nie mam teraz zajęć i mam czas to może mi opowiesz co się stało?- Co? Mam się do niego mówić na Pan? Nie ma mowy. Jego też porąbało? Myślałam, że przynajmniej jeden normalny. Ale chyba się myliłam.
-Nie będę się tak zwracać do Ciebie. I nie mam ochoty z nikim teraz rozmawiać. Czy nie możesz tego zrozumieć i dać mi spokój?
-Będziesz jeszcze zobaczymy. Mogę dać Ci spokój panienko Milton, ale po co? Skoro możesz mi się wypłakać w ramię?-Co? Jak to możliwe, że on zauważył moje łzy? Zrobiłam zdziwioną minę. Chyba się kapnął o co chodzi..-Takie rzeczy jak łzy łatwo zauważyć. Masz zaczerwienione oczy. Więc co? Idziemy gdzieś porozmawiać?
-Kurwa dlaczego jesteś taki upierdliwy?
-Nie przeklinaj na terenie szkoły młoda damo. Chodź na salę gimnastyczną tam chyba masz następne zajęcia razem z nami.
Chciało mu się stać na dworze i moknąć tylko dlatego, żeby namówić mnie na rozmowę? Porąbany człowiek. Otworzył mi drzwi i wskazał gestem bym szła pierwsza. Jaki dżentelmen z niego hah.Weszłam do szatni damskiej i usiadłam na ławce pod oknem. Harry, a nie przepraszam pan Styles usiadł obok mnie. Przez chwile była totalna cisza, aż w końcu on się odezwał jako pierwszy.
-To co Milton opowiesz mi co się takiego wydarzyło?
-Nie mam ochoty proszę pana.-Uśmiechnęłam się sztucznie do niego.
-To ja poczekam mam czas.-Spojrzałam na niego i lekko uniosłam jedną brew do góry.
-Dobra niech Ci będzie. A więc...-W tym momencie opowiedziałam mu wszystko od momentu wejścia do klasy, aż do wyjścia. Łzy znowu zaczęły mi spływać po policzku. Harry wyciągnął z kieszeni chusteczki i mi je podał. Otarłam mokre policzki oraz wysmarkałam się. -To musiało być straszne słyszeć coś takiego od "nauczyciela", który powinien dawać ci przykład, a nie zachowywać się jeszcze gorzej niż uczniowie. Ja już sobie porozmawiać z dyrektorką i powiem jej jakich ona nauczycieli zatrudnia tu do szkoły.-Mocno się przejął jak na kogoś kto w ogóle mnie nie zna, ale chce mi pomóc. Nie wiem co się dziś dzieje ale trzeci raz zaczęłam ryczeć jak jakaś mała skrzywdzona dziewczynka. Harry przytulił mnie od siebie, a ja mocno wtuliłam się w jego tors. Siedzieliśmy tak jakąś chwilę do póki nie usłyszeliśmy otwieranych drzwi wejściowych. To oznacza, że zaraz zaczną się zajęcia taneczne.
-Muszę już iść, bo zaraz chłopaki zaczną mnie szukać. Więc do zobaczenia panno Milton.-Posłałam mu wesoły uśmiech i odpowiedziałam tak jak on.
-Tak do zobaczenia na lekcji Panie Styles.
Do szatni weszły dziewczyny z mojej klasy. Rose i Ellie podbiegły szybko do mnie. Usiadły koło mnie i nic nie mówiły. Po chwili milczenia El tak po prostu mnie przytuliła. Potrzebowałam takiego przyjacielskiego uścisku. Odwzajemniłam ten gest. Wstałam i poszłam do łazienki by przepłukać twarz i poprawić makijaż. Wróciłam do szatni. Połowa dziewczyn była już przebrana. Wyciągnęłam z plecaka czarne pumpy i neonową bokserkę. Przebrałam się w szybkim tempie. Wyjęłam jeszcze moje czarne trampki na zmianę. Byłam już gotowa. Tylko trochę mi zimno. Postanowiłam pójść do Eathana po jego bluzę. Weszłam jak zwykle bez pukania. Natrafiłam na Alfiego bez spodni. Spojrzał tylko na mnie, ale się tym nie przejął. Już się chyba przyzwyczaił. Nałożył spodenki i wyszedł z szatni.
-Ty jak zwykle masz wyczucie czasu.-Podszedł do mnie Eathan bez koszulki. Cóż kilka razy widziałam jego brzuch, ale chyba zaczął ćwiczyć, bo zaczynały pojawiać mu się mięśnie. Uśmiechnęłam się do niego błagalnie, a on nic nie mówiąc podał mi swoją czarną bluzę. Cmoknęłam go w policzek i szepnęłam "Dziękuję" po czym wyszłam z ich szatni. Po drodze natknęłam się na Alfiego.
-Sory za to, ale wiesz, że ja mam wyśmienite wyczucie czasu.- Uśmiechnął się do mnie i kazał jak zwykle dać mu buziaka w policzek. Więc tak zrobiłam. Pocałowałam go tam gdzie zawsze. Czyli w lewy policzek. Jak to on zawsze mówi "Nigdy nie umyję tego miejsca" Haha. Zawsze mnie tym rozbawia. Weszłam do szatni i zastałam tam tylko El, która najwidoczniej czekała na mnie.
-Hej, a ty gdzie byłaś?- Spytała podchodząc do mnie i mnie przytulając.
-Byłam u chłopaków po bluzę Eathana.-  Ona była ubrana podobnie do mnie tylko miała czarną trochę za dużą na siebie koszulkę i takie same czarne spodnie, bo razem kupowałyśmy. Usłyszałyśmy gwizdek. To oznacza, że nauczyciel przybył na zajęcia. Wyszłyśmy zamykając za sobą drzwi na klucz. Ustawiłyśmy się razem z resztą na zbiórkę.
-Dzień dobry moi drodzy. Teraz będziemy mieć w-f, a na następnych dwóch godzinach odbędą się zajęcia taneczne. -Przywitaliśmy się z nim i weszliśmy na salę. Tam pan Dack sprawdził obecność. Wszyscy mieliśmy strój więc był z nas zadowolony. Kazał biegać parę kółeczek. Biegłam jak zawsze powoli z dziewczynami, a przed nami chłopcy. Zawsze oceniamy, który z chłopaków ma najlepszy tyłek. Tylko tym razem doszło jeszcze pięć innych dupeczek. Więc to będzie trudny wybór.
-Według mnie to Liam ma fajną dupę.-Powiedziała po cichu Rose.
-Tak nawet ma fajną, ale Zayn i Harry też mają całkiem ładne tyłki.-Wypowiedziałam się też na ten temat.
-Niall to dopiero dobra dupeczka.To co cała piątka ma dobre dupy?-Zapytała El ruszając zabawnie brwiami.
-Na to wygląda.-Odpowiedziałam jej. Roześmiałyśmy się wszystkie.
Dalej biegałyśmy w ciszy by się nie zmęczyć bardziej. Po przebiegnięciu 8 minut czułam jak moje nogi odmawiają mi posłuszeństwa. Musiałam odpocząć, bo mam problemy z kolanem. Usiadłam na ławce i chwile odsapnęłam.
W tym czasie reszta mojej klasy skończyła już biegać. Oni też się zmęczyli. Trener nie pozwalał nikomu usiąść tylko kazał zmierzyć tętno. Ja też się za to wzięłam. Przez całą minutę panowała niezwykła cisza. Po tej chwili nauczyciel pytał każdego po kolei ile naliczyli. Mi wyszło 160/minutę. Chłopaki prosili go byśmy zagrali w piłkę nożną. Ja nie miałam ochoty na granie.
-Proszę pana, a czy mogę poodbijać sobie piłkę do siatki zamiast grać w nogę?-Zapytałam z przekonywującym uśmiechem.
-Tak, a czy ktoś jeszcze nie ma ochoty grać ?- Zgłosiła się El i Zoe.
Dziewczyny poszły do kantorka po piłki. Ci co grali w nogę zajęli całe duże boisko, a nam zostało to mniejsze. Stanęłyśmy w takim większym trójkącie i zaczęłyśmy odbijać do siebie. Po paru minutach doszło do nas jeszcze kilka osób. Doszedł Harry, Isabella i ten Mulat yyy... A no tak Zayn. Ustawiliśmy się w takim "kółku" i zaczęliśmy razem w coś grać. Chłopaki chcieli grać w ziemniaka, ale dziewczyny wolały w głupiego jasia, a mi było obojętnie byleby tylko odbijać piłkę. Doszli do kompromisu, którym było rozłożenie na szybko siatki i zagranie małego meczyku. Podzieliliśmy się na drużyny. W jednej byłam ja, Zayn i Harry, a w drugiej Zoe, Bella i Ellie. My zaczęliśmy jako pierwsi. Pierwszą zagrywkę miałam ja. Zawsze lubiłam zwyciężać i tym razem także miało tak się stać, gdyby nie to, że chłopaki cały czas mnie rozśmieszali. Jak miałam już uderzać piłkę zaczynami chrumkać jak świnie, a gdy sami odbijali ja robiłam to samo, albo śmiałam się z byle powodu. To ich rozpraszało, a za razem rozśmieszało. Przegraliśmy co było jasne od samego początku. Dziewczyny się cieszyły z wygranej, ale po mnie to spłynęło jak woda. Ważne było to iż pierwszy raz dobrze się bawiłam przegrywając. Po skończonym meczyku udaliśmy się do szatni. Tam miałyśmy czas, żeby się czegoś napić i coś przekąsić. Wyjęłam  plecaka dezodorant, perfumy i szczotkę, która od razu dziewczyny mi zabrały. Nie wiem czemu, ale chyba żadna nie nosi własnej i wszystkie korzystają z mojej. Spryskałam się pod pachami dezodorantem, a potem całe ciało truskawkowymi perfumami. Lubię takie zapachy w taką straszną pogodę. Wreszcie odzyskałam szczotkę, którą od razu użyłam na moje włosy. Usiadłam na tej samej ławce co wcześniej ze śniadaniówką. Jeszcze jak moja mama żyła to codziennie wkładała mi mnóstwo słodyczy do śniadaniówki. Próbowałam jej przemówić do rozsądku, żeby już mi nie dawała tych słodyczy, ale ona tylko swoje. Cóż już przyzwyczaiłam się do tego i rano rozdawałam te cukierki znajomym. Tak się przyzwyczaiłam, że wrzucam sobie sama rano coś słodkiego. Koło mnie usiadła El z Rose.
Jak zwykle wparowali do nas chłopacy. Tylko tym razem to nie tylko z naszej klasy, ale te był z nimi Harry i Louis. Zaczęliśmy się wygłupiać z nimi. Jak jak zwykle usiadłam na stoli, a inni tańczyli, albo bili się ale nie na poważnie tylko tak dla żartów. Zrobiło się głośno to cud, że jeszcze sprzątaczka do nas nie przyszła by ich wygonić. Przyglądałam się szczególnie temu co robi Harry. Posyłał mi jakieś uśmieszki, albo dziwne miny. Na co ja odpowiadałam tylko lekkim uśmiechem. W końcu przestał się wydurniać i podszedł do mnie. Oparł się o ścianę koło stolika na którym siedziałam. Przez chwile nic nie mówiliśmy, ale zaczynało się być niezręcznie. On chyba to zauważył i przerwał ciszę.
-Jak Ci się podobała gra z nami?- Zapytał odwracając się tak, ze stał na przeciwko mnie.
-Czy my proszę pana jesteśmy już na ty? Bo jak mi wiadomo to nie mogę się tak zwracać do nauczycieli.-Uśmiechnęłam się unosząc przy tym jedną brew.
-Ale w tym momencie jesteśmy w jednej klasie. Więc możesz mówić mi po imieniu co ty na to?
-Zastanowię się nad tym.Ale co do pytania to było do dupy.-Spuściłam wzrok wbijając go w podłogę.
-Co?! Jak to możliwe? Przecież grałaś ze mną? Co Ci się nie podobało?- Chyba trochę go tym zdenerwowałam. Upss...
-Wiesz chodzi mi o grę, bo przegraliśmy, a ja nie lubię przegrywać. Ale jeśli chodzi o zabawę to było wspaniale, bo potrzebowałam takie rozrywki. Więc uspokój się już ok?-Mówiłam patrząc cały czas w podłogę. Chwycił mój podbródek i uniósł go w górę. Patrzyliśmy sobie przez chwilę prosto w oczy. Zaczął się do mnie przybliżać. Nasze wargi były kilka milimetrów oddalone od siebie. Wiedziałam, że chce mnie pocałować. A ja? Czy też tego chcę? Może i chcę, ale to za wcześnie jak nawet dla mnie. Gdy zaczął już dotykać moich ust gwałtownie się od niego odsunęłam. Spojrzałam mu w oczy i zeskoczyłam ze stołu. Dopiero wtedy zauważyłam, iż byliśmy w centrum zainteresowania. Chciałam coś im powiedzieć, ale marzyłam tylko o tym by wyjść stąd  jak najszybciej. Miałam już robić krok do przodu, lecz On nie dawał za wygraną. Złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do Siebie.
-Przepraszam. Nie wiem co mnie opętało.-Zaczął się tłumaczyć.
-Większość mówi to samo. Następnym razem najpierw pomyśl, a potem rób. Ok?
-No jasne.-Uśmiechnął się do mnie. Widać było, że ta sytuacja lekko go zabolała, ale cóż...
-Możesz mnie już puścić?-Podniosłam rękę tą, którą miałam w jego uścisku do góry by załapał o co mi chodzi.
-Tak oczywiście. Jeszcze raz przepraszam. Nie chciałbym, żeby ta sytuacja popsuła to co między nami się buduje.-Coś się buduje? Może i tak, ale czy to jest to uczucie, którego unikam jak ognia? To niemożliwe. Nie odpowiedziałam mu tylko pokiwałam głową i opuściłam szatnię. Weszłam do łazienki. Tam przynajmniej mogę pobyć przez chwilę sama. Ale na co ja liczyłam. Przecież to było wiadome, że zaraz przyjdzie do mnie moja przyjaciółka by dowiedzieć się co to była za sytuacja.
-No tu jesteś. Szukałam cię.-Jak mogłabym się mylić ? Weszła i zamknęła za sobą drzwi na kluczyk.




Zrobiłam smutną minkę, a ona już nic nie mówiąc przytuliła mnie. Usiadłyśmy pod kaloryferem i opowiedziałam jej co to się wydarzyło...
                 

        *OCZAMI    HARREGO*

Louis namówił mnie bym, poszedł z nim i jeszcze kilkoma innymi chłopakami do szatni dziewcząt. Jak to oni mówią "To jest tradycja. Zawsze chodzimy do nich by się powygłupiać." Więc co miałem innego do roboty? Założyłem koszulkę, którą ściągnąłem po przegranym meczu w szatni i wyszedłem z nimi. Gdy tam weszliśmy Jessica siedziała na tej samej ławce co przedtem ze mną i kończyła jeść śniadanie. Gdy nas zobaczyła podeszła do stolika na, którym usiadła. Przypatrywała się każdemu. Nawet czasem zerkała na mnie. Wszyscy zaczęli się wygłupiać, tańczyć do jakiejś piosenki no i oczywiście bić dla zabawy. Rozmawiałem z jakąś dziewczyną od nich z klasy. Nudziło mnie to więc co chwilę posyłałem jakieś miny do Jess. Ona tylko uśmiechała się do mnie. Zakończyłem tę nudnawą rozmowę po czym podszedłem do Niej. Oparłem się o ścianę czekając aż zacznie coś mówić. Po chwili zrozumiałem, że się nie doczekam więc to ja zacząłem naszą konwersację. Jej słowa, że gra z nami była do dupy trochę mnie zabolały. Lecz, gdy wyjaśniła o co naprawdę chodziło to ulżyło mi. Jak spuściła wzrok chciałem podnieść jej podbródek i go mocno wpić się w jej usta. Po zastanowieniu się zrozumiałem, iż jest to głupi pomysł. Tak sądziłem, ale to co głupie to zawsze muszę wykonywać. Lekko uniosłem palcami jej podbródek w górę i spojrzałem w te piękne oczy. Jak dla mnie były cudowne. Jak się nie mylę to chyba jasne brązowe, albo piwne. Nie znam się na kolorach oczu, ale najważniejsze jest to, iż są hipnotyzujące. Chciałem ją pocałować. Zbliżałem się do jej ust. Byłem już tak blisko, aż one przerwała tę chwilę i zeskoczyła ze stołu. Gdy ją przeprosiłem to wyszła. Rozejrzałem się po twarzach wszystkich tu zgromadzonych. Ich oczy były wlepione teraz we mnie. Nie miałem ochoty już tam siedzieć. Wyszedłem. Poszedłem do naszej szatni. Tam był Liam, Zayn i Niall, którzy mnie wysłuchali. Zaraz ją znów zobaczę, bo mamy ze sobą lekcje.
-Stary dziewczyny może i lubią się całować, ale nie tak od razu.-Mówiłem Niall jedząc swoją kanapkę.
-Przecież ty jej nie znasz, ani ona Ciebie. Zrozum ją. Najpierw ratujesz ją dwa razy więc ok. Wysłuchałeś jej i chciałeś pomóc to też jest dobre, ale tym co teraz odpierdoliłeś może stracić te zaufanie, którym zaczynała cię darzyć.-Ten to się naprodukował. Zayn może i wydaje się być tajemniczy i skryty, lecz wśród swoich potrafi się otworzyć  i powiedzieć to co sądzi. Ale co on może wiedzieć o Jess?
-Dokładnie zgadzam się z tym co powiedział Zayn. Nie możesz tak igrać z jej uczuciami. Nie znam Jess może tak jak ty. No ale stary poznałem ją tak trochę wtedy co musiałem po Ciebie przyjechać. Wydaje się być miła, aczkolwiek zamknięta w sobie. Musisz trochę przyhamować. Teraz pomału odbuduj zaufanie, którym być może zaczynała cię darzyć.-Oczywiście nie obeszło się bez komentarza Liama. Ten to ma gadane. Ale co się dziwić wydaje się być najrozsądniejszym z nas wszystkich. Postanowiłem tak ja mi chłopaki radzą odbudować to co spaprałem. Ona potrzebuje czasu i ja jej ten czas postaram się dać. Wyszedłem z szatni by odnaleźć dziewczynę. Nie musiałem długo szukać. Siedziała na korytarzu z przyjaciółką. Gdy tylko mnie zobaczyła coś powiedziała do tej dziewczyny po czym ta wstała i minęła mnie. Zostawiła nas samych...


                                                      ...
Dziękuję za prawie 1000 wyświetleń!!
Trochę mi smutno, bo nie ma pod 4 rozdziałem ani jednego komentarza ;C Ale wiem, że to dopiero początek i może ktoś będzie miał ochotę skomentować. : )
Następny dodam za około tydzień ; D

                               CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Dla Ciebie to chwila, a dla mnie wielka motywacja ; **









2 komentarze:

  1. Genialny rozdział :) coraz bardziej podoba mi sie to opowiadanie. Juz sie nie moge doczekac mam nadzieje ze dodasz szybciej niz za tydziem :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy