niedziela, 22 czerwca 2014

Rozdział 16!

Bardzo ważna notka jest pod rozdziałem! 
"Nigdy nie myślałam, że jednak cię poznam"

-Kim?-Spytałam, a on spojrzał ze łzami w oczach na mnie i udzielił prostej odpowiedzi...
-Skurwielem, który ją zostawił i twoim ojcem.-Zszokowało mnie to, że przyznał się jakim był chujem, lecz nie myślałam, że kiedykolwiek spotka się ze mną.
-To prawda byłeś skurwielem. I byłeś moim Ojcem. Po co tu przyjechałeś?!
-Jestem tu by poznać córkę, która dorosła beze mnie.-Odpowiedział wpatrując się we mnie.
-Ale nie za bardzo rozumiem cię. Przyjechałeś i powiedziałeś to co chciałeś, ale po co?-Dopytywałam.
-Chciałbym naprawić i nadrobić te wszystkie lata mojej nie obecności.
-Nie sądziłam, że jednak cię poznam. Zawsze byłeś dla mnie tylko zwykłym mężczyzną, który zostawił moją matkę i mnie dla jakiejś Panny.-Na samo wspomnienie zaczęły mnie szczypać oczy. Nie chciałam by zobaczył moją słabość więc odwróciłam wzrok.-Teraz nie mam czasu na pogaduszki. Przyjedź kiedyś.-Byłam już w samochodzie, gdy "tata" otworzył drzwi i dał mi jakiś liścik.
-Proszę zadzwoń do mnie. Na prawdę chcę naprawić wszystko.-Wzięłam to i zatrzasnęłam drzwi. Harry odpalił silnik i ruszyliśmy w drogę.
-Nie rozumiem. To był twój Ojciec, a ty nie chcesz się z nim kontaktować?-Zapytał w pewnym momencie chłopak.
-Ja kiedyś chciałam go poznać. Ale On nie dawał po sobie znaku życia. Myślałam, że mnie nie chcę czy coś, ale wszystko było jasne, gdy byłam na tyle duża by dowiedzieć się o tym, że to On zostawił mamę dla jakiejś typiary. I to zabolało. Nawet nie wiesz jak to boli, gdy Ojciec, którego kochasz zostawia cię dla innej rodzinki.-Już nie mogłam dłużej dusić w sobie tych uczuć. Rozpłakałam się jak małe dziecko. Teraz potrzebowałam spokoju.-Nie jedźmy już nigdzie. Chodźmy do Ciebie.-Wydusiłam, a Styles tylko przytaknął. To miał być taki piękny dzień, a stało się to co nigdy nie powinno. Szlag! Po kilku minutach byliśmy juz pod domem chłopaków. Weszłam pierwsza, a za mną Harry. Ściągnęłam w korytarzu kurtkę, i buty po czym spojrzałam w lusterko wiszące nad jedną z komód. Mój makijaż był rozmazany. Próbowałam zetrzeć go ręką, ale to nie pomagało. Taka zapłakana weszłam do salonu. Siedzieli tam inni. Nie chciałam by któryś z nich mnie zobaczył więc przyśpieszyłam kroku jak tylko było to możliwe. Właśnie w tym momencie nienawidzę swojego chorego kolana. O mały włos się nie potknęłam o czyjegoś buta.
-O hej Jess, coś się stało?!-Liam jako pierwszy mnie zauważył i podszedł.
-Hej. To nic takiego. Teraz nie chcę o tym mówić.-Odpowiedziałam i udałam się schodami na górę do sypialni chłopaka. Gdy już tam byłam usiadłam na duże łóżko i jak na jakiś sygnał łzy leciały jak krople deszczu, jedna po drugiej. Do pokoju wparował loczek i bez mówienia po prostu przytulił mnie tak jak powinien zrobić.

-Ciiii.-Uspokajał mnie.-Będzie dobrze. Jestem przy Tobie. Już spokojnie.
-Dziękuję za to, że jesteś.-Wychlipałam i wtuliłam się w niego tak mocno jak tylko mogłam.
-Zawsze będę Kochana.-W jego ramionach czułam spokój i bezpieczeństwo. Mogłam tak stać i stać. Po kilku minutach postanowiłam oderwać się od chłopaka. Usiadłam na łóżko, a on podał mi chusteczki. Wysmarkałam się oraz wytarłam jeszcze mokre od płaczu policzki. Udałam się do łazienki by przepłukać twarz. Jak tylko się uspokoiłam postanowiłam odpocząć.
-Wiesz przepraszam cię za to, że nie udała nam się randka, ale teraz jestem tak zmęczona, że chciałabym się przespać.
-Jessica przecież to nie twoja wina. Jak jesteś zmęczona to chodź razem się położymy.-Zaproponował i to zrobiliśmy. Położyłam się z jednej strony, a Harry z drugiej. Przytulił mnie mocno do siebie, a moje powieki zrobiły się cięższe i zasnęłam...
*
-Słońce wstawaj. Już śpisz 5 godzin.-Usłyszałam cichy szept nad moim uchem. Momentalnie otworzyłam oczy. Ujrzałam uśmiechniętą twarz swojego chłopaka.-Idę na dół do chłopaków, jak ogarniesz się to zejdź do nas.-Powiedział i pomału wstał. Przekręciłam się na plecy. Przetarłam oczy, i gdy Harry opuścił pokój wstałam idąc do łazienki. Przemyłam twarz i wróciłam na łózko. Teraz cieszyłam się ze spokoju i ciszy. Miałam czas na zastanowienie się co zrobić z taką karteczką od Ojca, ale nie skorzystałam z tego. Jutro też jest dzień i mogę w skontaktować się z nim jak będę miała na to ochotę. Usłyszałam ciche, nie pewnie pukanie.
-Proszę,-Powiedziałam kierując wzrok na drzwiach wejściowych do pomieszczenia. Otworzyły się, a w nich stanął wysoki szatyn.
-Hej mała, jak się trzymasz?-Spytał podchodząc.
-Hej Zayn, bywało lepiej, ale już dochodzę do siebie.-Uśmiechnęłam się do niego tak jak mogłam. Przyjrzała się dokładnie jego włosom, które nie uwierzycie, ale były w nieładzie. Pierwszy raz widziałam nie uczesanego Malika. Aż miło popatrzeć na zaspaną twarz chłopaka.-Takie pytanie, czy ty też zdrzemnąłeś się?
-Tak bardzo widać?-Przytaknęłam.-Nie tylko ty chciałaś odpocząć. -Pokiwałam twierdząco głową, a chłopak zaśmiał się.-Wiesz, że jak coś to zawsze ja czy chłopcy zawsze będziemy Cię wspierać.-Spojrzałam w jego czekoladowe tęczówki, które wypalały w mojej głowie dziurę. On nawet nie wie jak jestem mu wdzięczna za to, że nie pyta o coś na co sama nie znam odpowiedzi. W geście podziękowania przytuliłam go nic nie mówiąc. Przygarnął mnie mocno do siebie. Fajnie jest czuć, że ma się kogoś tak bliskiego na kogo można zawsze liczyć. Oddaliliśmy się od siebie.-Wiesz mimo wszystko masz wielkie wsparcie U Harre'go, bo jego rodzice też są po rozwodzie.
-Na prawdę? Nigdy mi o tym nie wspominał.
-On nie lubi gadać o sprawach rodzinnych. To coś takiego jak inni mężczyźni nie potrafią i nie lubią gadać o uczuciach.-Trochę mnie zdziwił fakt, że Styles nic mi nie powiedział o rozstaniu jego rodziców. Może to jest dla niego trudne do omówienia z kimś.-Idziemy na dół do chłopaków?-Spytał po chwili ciszy Mulat.
-Taki miałam zamiar.-Uśmiechnęłam się już dość szeroko. Mulat pomógł mi wstać, otworzył przede mną drzwi, a na schodach szedł ze mną ramię w ramię.
-O nasza księżniczka i księciu wstali.-Zaśmiał się Lou, a Hazza spiorunował go wzrokiem.
-Rozumiem, że Zayn może spać tyle, ale ty Jess?-Zaśmiał się Niall.
-Tak, uwierz ja uwielbiam spać.-Zawtórowałam mu śmiechem. Usiadłam koło Stylesa i Louisa. Spojrzałam na zegar ścienny. Dochodziła właśnie godzina 19. Wyjęłam ze spodni telefon i zaczęłam wiadomość do cioci.
_________________________________________________________________________________
Do: Ciocia Veronica.
Treść:

Cześć. Jak coś nie martw się, gdyż jestem u Harrego : ) Wszystko ze mną w porządku tylko miałam bardzo ciekawego gościa. Nigdy nie zgadniesz... Mój kochany Ojczulek postanowił się nawrócić i odwiedził mnie. Fajnie co nie? Jak wrócę musimy porozmawiać co z tym fantem zrobić, gdyż dał mi swój numer i kazał się odezwać. Będę około dziewiątej.
_________________________________________________________________________________
Wysłałam po czym schowałam komórkę do tylnej kieszeni. Niall dziś wybierał film. Postanowił trochę mnie rozbawić więc włączył "Scary movie 1". Ten film jest jedną z moich ulubionych komedii jakie oglądałam z Ellie. Pamiętam, że przewijałyśmy zawsze do momentu, gdy koleś w masce goni tą laskę w domu. Ona wbiega na schody, a On za nią i ona po kolei wrzuca jakieś rzeczy, aż w końcu wzięła fortepian, a On tak śmiesznie biegł w dół. Zawsze to mi poprawiało humor.
Liam wstał i zgasił światło, Lou poszedł zrobić popcorn, a reszta wraz ze mną siedzieli na kanapach. Gdy wszyscy już byli gotowi to Harry włączył film. Jak to chłopcy co chwilę wybuchali niepohamowanym śmiechem, a ja wraz z nimi. Już pod koniec filmu trzymałam się mocno brzucha, bo myślałam, że pęknie mi ze śmiechu.
-Uwielbiam oglądać z wami filmy!-Wykrzyknęłam, gdy na ekranie pojawiły się napisy końcowe. Harry objął mnie ramieniem po czym szepnął do mojego ucha.
-A ja uwielbiam Ciebie.-Spojrzałam w jego zielone tęczówki następnie się zarumieniłam.
-Odwieziesz mnie do domu?-Wypowiedziałam ledwo słyszalnie.
-Pewnie.-Wstał po czym pomógł mi. Pożegnałam się z chłopakami uściskiem i słowem "do jutra". Taki bynajmniej mam zamiar iść do szkoły. Nałożyłam kurtkę oraz buty po czym wyszłam na zewnątrz. Harry otworzył mi drzwi od samochodu, a po chwili sam już siedział na miejscu kierowcy.
-Wiesz za parę miesięcy będę mogła cię przewieźć własnym autem.-Wyszczerzyłam się na samą myśl o pojeździe, który będzie tylko mój.
-A masz prawo jazdy?
-Pierwsze co zrobię, gdy noga przestanie mnie boleć to pójdę się zapisać.-Zagryzłam dolną wargę i zamyśliłam się. Styles włączył radio. Leciała jakaś wolna, ale za to fajna piosenka, w którą się zasłuchałam. Tak mi się spodobała, że zapisałam w telefonie jej tytuł. Później sobie ją ściągnę na laptopa. Szybko dojechaliśmy na miejsce. Harry wysiadł, a następnie otworzył mi drzwi pomagając wysiąść.
-Jutro się widzimy?-Zapytał odprowadzając mnie pod same drzwi.
-Oczywiście.-Na pożegnanie pocałował mnie w usta. Pomachałam mu, weszłam do domu, a tam zastałam ciotkę.
-Czy to prawda co mi napisałaś?!-Wymachiwała mi telefonem przed twarzą. Pokiwałam twierdząco głową po czym mocno przytuliłam ciocię do siebie. Trochę tym zachowaniem zmyliłam ją, bo ostatni raz kiedy na prawdę ja przytuliła sama z siebie było jeszcze przed śmiercią mamy, a potem już tylko na pogrzebie, bo musiałam. Moje emocje znów wypłynęły na wierzch.-Kochanie nie płacz.-Mówiła to także przez łzy. Po chwili obie miałyśmy mokre koszulki. Oddaliłam się trochę od Verinici by otrzeć mokrą od płaczu twarz. Ona zrobiła to samo. Weszłyśmy do salonu. Usiadłam na sofie, a ciocia poszła w moje ślady. Przez chwilę ciszy zastanawiała się nad tym co ciocia ma mi do powiedzenia o moim Ojcu.
-Ciociu?- Zapytałam.
-Tak?
-Możesz mi powiedzieć czy miałaś kiedykolwiek kontakt z nim?
-Przed śmiercią twojej mamy nie widziałam go, ale przyszedł na pogrzeb, a później pytał czy może cię gdzieś zabrać i poznać.-Nie uwierzyłam w to co Ona przed chwilą do mnie powiedziała. Czemu to ukrywała? Dlaczego nie widziałam go pod czas ceremonii pogrzebowej? Tysiąc pytań krążących po mojej głowie nie dawało mi spokoju. Uniosłam lewą rękę po czym przyłożyłam do miejsca na czaszce gdzie najbardziej czułam ból.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś?-Spytałam znienacka. Sama nie sądziła, że zadam to pytanie.-W ogóle czemu się ze mną nie kontaktował?
-Nic nie mówiłam, gdyż wiedziałam jak zareagujesz na wiadomość o nim. A nie kontaktował się, ponieważ powiedziałam mu, żeby dał Ci spokój, gdyż nie chcesz go znać.-Tłumaczyła się, a ja dalej nie mogłam przyjąć tych wiadomości do swojej podświadomości.
-Rozumiem, że chciałaś dla mnie dobrze, lecz nie sądzisz, że sama powinnam podejmować takie decyzje? A może wtedy by mi wytłumaczył dlaczego odszedł i teraz żyłabym wraz z nim? A może nie wybaczyłabym mu nigdy i siedziałabym w tym samym miejscu co teraz?-Chciałam wziąć ją na jej wrażliwą stroną, ale jak się okazało ta strona nie był taka czysta jak zawsze uważałam. Moja mama, a ciotka nie były podobne do siebie pod względem charakteru, tylko wyglądu. Mama była wrażliwa, nigdy by mnie nie oszukała, ale nie spodziewałam się tego po mojej cioci, która jak według mnie była odzwierciedleniem mojej rodzicielki.
-Jessica zawsze chcę dla Ciebie jak najlepiej. Owszem mogłam postąpić inaczej, lecz bałam się. Cholernie się bałam cię stracić. Sądziłam, że jak Ci przekażę tę wiadomość to wybaczysz mu zdradę i odejdziesz z domu do Niego i Jego rodziny.-Tak rozhisteryzowanej ciotki dawno już nie widziałam. Łzy leciały jak nurtem rzecznym. Cichy głosik w mojej głowie mówił bym już dała sobie spokój i nie kontynuowała rozmowy. Tak też zrobiłam. Machnęłam zrezygnowanie ręką w jej stronę, następnie wstałam i poszłam do siebie do pokoju.
Przebrana w piżamę udałam się umyć jeszcze zęby, zmyć makijaż po, którym i tak już nie było śladu. Gotowa podreptałam do sypialni. Spojrzałam z przyzwyczajenia na ekran swojego telefonu. 1 wiadomość. Wpisałam pięcio literowe hasło, po czym weszłam w skrzynkę odbiorczą. Wcisnęłam nową wiadomość.
_________________________________________________________________________________
Od: Harry
Treść: 

 Wiem, że jest Ci teraz smutno, ale pamiętaj jestem przy Tobie : *
Przyjadę po Ciebie jutro. Dobranoc, Kocham cię!
xx Harry. 
_________________________________________________________________________________
   Uśmiech wparował na moją twarz po przeczytaniu całego SMS'a. Nie miałam sił na odpisanie, więc odłożyłam komórkę na półkę nocną, a sama zgasiłam lampkę po czym przykryłam się szczelnie kołdrą i zamknęłam lekko mokre powieki od płynu do demakijażu.
Przez moją głowę przepływała setka nowych informacji, które dziś poznałam. Moje myśli krążyły wokół jednej osoby zwaną Ojcem. Tysiące pytań napadło moją podświadomość. Nie wiadomo o czym lub o kim bym nie pomyślała, to i tak wszystko zmierzało do jednego celu.
  Postanowiłam skupić się na jutrzejszym dniu. Na tym co On przyniesie, lecz po chwili opadłam z sił i po prostu zasnęłam.
   Tak dobrze mi się spało, ale cóż co dobre zawsze szybko się kończy. Telefon zadzwonił, a ja wstałam. Poszłam do łazienki już bez kuli. Nie czuje już takiego bólu w kolanie jak przedtem. Czyli wszystko zmierza w dobrą stronę. Zrobiłam poranną toaletkę. Zrobiłam lekki makijaż po czym wróciłam do pokoju po ciuchy. Nałożyłam brązowy sweter, czarne rurki, grube skarpety. Wzięłam telefon i udałam się na dół. Tam nie było mojej cioci. Połknęłam tabletkę, którą przepisał mi doktor, nałożyłam ciepłe botki za kostkę i narzuciłam grubą puchową kurtkę. Wzięłam jeszcze beżową czapkę i takiego samego koloru komin, który owinęłam wokół szyi. Nienawidzę mrozu, a że na dworze jest zimno postanowiłam dobrze się ubrać na taką pogodę. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 7:30. Po drodze narzuciłam na plecy granatowy plecak. Wyszłam z domu zamykając go na klucz. Mały metalowy przedmiot schowałam do tylnej kieszeni od moich spodni. Starałam się iść pomału by tylko się nie przewrócić, bo jak na taką porę roku może być ślisko.
  Podeszła do furtki, która była otwarta. Zauważyłam chłopaka w jasnym płaszczu, dużej czapce oraz szaliku. Na rękach znajdowały się brązowe rękawiczki. Z daleka było widać, że z jego ust wydobywał się z zimna para. Gdy mnie zauważył uśmiechnął się i podszedł do mnie. Przytuliłam go na przywitanie.
-Czemu nie wszedłeś do środka? Albo nie zadzwoniłeś?-Spytałam idąc w stronę samochodu.
-Nie opłacało mi się, bo przyjechałem jakieś dwie minuty temu.-Otworzył drzwi, a ja zajęłam miejsce pasażera. Po chwili Harry siedział na miejscu kierowcy.-Jak wczoraj rozmowa z ciotką?
-Okropnie. Obie płakałyśmy, a ja dowiedziałam się, że Ona ukrywała przede mną to, że mój Tato chciał się ze mną skontaktować.
-Ale dlaczego to zrobiła?-Ruszyliśmy, ale nie jak zwykle szybko tylko można nazwać tę prędkość żółwią.
-Dałam sobie spokój, bo nie chciałam się gorzej poczuć. A tak zmieniając mój temat dlaczego nie powiedziałeś mi o swoich rodzicach?-Spojrzałam na reakcję chłopaka, ale nic specjalnego nie zauważyłam. Może dlatego, że był przodem skierowany do drogi, a nie od mnie. I nie mogłam zobaczyć jego zielonych oczu, które zawsze mówiły co się z nim dzieje.
-Nigdy nie pytałaś. I nie widziałem potrzeby zwierzania się z tego.-Odpowiedział tak jakbym trafiła w czuły punkt.
-Zayn mówił mi, że nie lubisz rozmawiać na takie tematy. Przepraszam, że w ogóle zapytałam.-Już wolałam siedzieć cicho niż znowu się pokłócić czy coś w tym stylu.  Na parkingu szkolnym nie było żadnych osób. Chciałam wysiąść, ale jak to w zwyczaju Stylesa to On zawsze otwiera mi drzwi. Więc poczekałam. Po chwili pomagał mi w wysadce.-Tak ogólnie to kiedy wyjeżdżacie?
-Co dziś mamy?
-Piątek. -Odpowiedziałam. Uwielbiam ten dzień tygodnia.
-Jeszcze 2 tygodnie.-Pokiwałam głową na znak, że zrozumiałam. Będzie mi smutno bez debili na lekcjach, oraz po zajęciach. Poszłam do swojej klasy gdzie odbywała się lekcja historii. To będzie luz, bo nie mamy już  z panem Darnes'em tylko z nowym nauczycielem, który jest tu od rozpoczęcia roku szkolnego. Pan Kennedy jest najlepszym nauczycielem zaraz po panu od geografii. Pod klasą spotkałam Ellie.
-Hej.-Przywitałyśmy się.
-Hej. Co tam?-Zapytała siadając ze mną na ławeczce.-Gdzie masz kulę?
-Nie mam już, bo czuj się o wiele lepiej.-Uśmiechnęłam się i spojrzałam przez małe okno znajdujące się za nami.-Ale mamy pogodę. Co nie?
-Jest okropnie. Tak mi się nie chciało wstać.
-O widzę, że nie tylko mi jest tak zimno.-Zauważyłyśmy jak podchodzi do nas Rose, a koło niej Eathan.
-Już taka pora.-Zaśmialiśmy się. Wstałyśmy z Ell i uścisnęłyśmy naszych przyjaciół.
-Co u was?-Zagadnęłam.
-Spoko, a jak widzę to u Ciebie też lepiej. Noga już nie boli?-Zapytał z troską w głosie Ethan.
-Już nie odczuwam żadnego bólu związanego z tym oto miejscem.-Wskazałam na swoje kolano. Dziewczyny dziwnie na mnie spojrzały. Co oznaczało bym kontynuowała.-Wczoraj spotkałam Ojca.
-Co?!-Cała trójka krzyknęła.
-Czego chciał?
-Chciał pogadać. Ale ja się nie zgodziła, bo byłam umówiona z Harrym. Tak ogólnie to obczajcie to, że moja kochana ciocia ukrywała przede mną fakt, że On chciał mnie kiedyś poznać.-Przygryzłam dolną wargę i zastanawiałam się jak dalej kontynuować.-Pojawił się na pogrzebie mamy, ale ciotka nie pozwoliła mu się do mnie zbliżać, ani kontaktować. A teraz w końcu znalazł w sobie jakąś odwagę by spojrzeć mi w oczy.
-I co masz zamiar zrobić?-Zapytała Rose. Eathan przytulił mnie mocno do siebie, gdy zobaczył jak kilka łez wypływa na wierzch ze mnie.
-Jeszcze nie wiem, ale chyba się z nim spotkam.-Moi towarzysze pokiwali twierdząco głowami. Tę smutną jak dla mnie chwile przerwał dzwonek na lekcje. Pan przyszedł jak zwykle 10 minut po dźwięku dzwonka. Usiadłam z Ellie do drugiej ławki po oknem. Klasa historyczna była koloru liliowego oraz czerwonego. Wszędzie były jakieś mapy, obrazy znanych ludzi, plakaty i takie innego stare rzeczy.
  Tak powinno być w tej klasie, ale tak nie jest. Podobno jak stał się ten wypadek z moją nogą to zwolniono Pana Darnesa'a i On zabrał ze sobą wszystkie takie badziewne rzeczy.
  A teraz na ścianach są zdjęcia, które Pan Kennedy sam robi, Na tablicach korkowych są jakieś dowcipy, oraz rysunki, które uczniowie sami przyczepiają. Na biurku nauczyciela znajduje się czarny laptop. Teraz to ta lekcja będzie moją ulubiona, bo w końcu nie będzie uczył na niej jakiś stary ziom, u którego zasypiam na zajęciach. Po sprawdzeniu obecności odezwał się nasz nauczyciel.
-Jak już wiecie pan Darnes już nie będzie tu uczył. Ja przejmuje jego wszystkie obowiązki, więc w klasie nie mówcie do mnie proszę Pana tylko po prostu jestem Damen.-Wielki szok. Jest to chyba jedyny nauczyciel do, którego nie muszę mówić na Pan, no oprócz chłopaków z One Direction. Bo do nich trzeba mówić po imieniu ale tylko mi na to pozwalają. Damen kontynuował dalej swoją wypowiedź, a każdy go słuchał. Nawet ja skupiłam się na słowach wypowiadanych z jego ust. I pomyśleć, że taki koleś jest nauczycielem. Opowiedział nam jak doszedł do tego iż chciał uczyć. Okazało się, że mamy z nim dużo wspólnego. Mówił też o tym jak będą wyglądały lekcje z nim, i muszę przyznać, iż bardzo mi się będą podobać, bo będzie luz, nie będzie pytał. A testy będą raz na jakiś czas. Mi to nawet bardzo odpowiada. Nieszczęsny dzwonek przerwał tę godzinę lekcyjną. Pożegnaliśmy się i poszliśmy na następne zajęcia czyli fizykę. Nasz plan zajęć prawie codziennie się zmienia, bo nasza kochana Pani Dyrektor próbuje ulepszyć nasze zajęcia. Tak samo zadecydowała o usunięciu od następnego półrocza lekcji tańca. Ponieważ według niej to jest nam w ogóle nie potrzebne. Ale może i ma rację. Niech tylko ostatnie klasy się uczą, bo może im się to przydać na jakieś imprezy. Z zamyślenia wyrwał mnie głos przyjaciela.
-Jess! Tu ziemia! Słuchasz nas?-Zapytał Alfie, gdy dotarliśmy pod wyznaczoną klasę.
-Yhymm.-Odpowiedziałam.
-Tak? To gdzie planujemy iść jutro?-Tym razem Eathan chciał się dowiedzieć czy ich słuchałam.
-Dobra nie słucham was.
-Planujemy wszyscy w piątkę jechać do jakiegoś klubu. Oczywiście jeśli twój chłopak będzie chciał to też może jechać.-Powiedział Alfie, a ja spojrzałam na Niego i odpowiedziałam.
-To będzie dobre rozerwanie się. Spytam ogólnie chłopaków czy będą chcieli z nami jechać. Chyba, że macie coś przeciwko?-Spytałam, by mieć pewność, że nikomu nie będzie przeszkadzało towarzystwo przyjaciół moich i Harrego.
-Jak dla mnie i Ell to mogą iść. A wy?-Rose usiadła na parapecie i skierowała to pytanie do Alfiego i Eathana. Spojrzeli na siebie po czym jeden się odezwał.
-Wolelibyśmy iść tylko takim zespołem jakim jesteśmy. Nie, żeby coś Jess, ale już dawno nie wychodziliśmy razem w piątkę.
-Dobra. Ja się nie gniewam. Powiem Harremu, że nie mogę sie z nim jutro spotkać, ale w niedzielę odbijemy.-Uśmiechnęłam się i chciałam iść do pokoju nauczycielskiego by z nim pogadać, ale przypomniał mi się rozkaz Pani dyrektor. Nie mogłam.
*
-Jutro widzimy się pod tym barem co zawsze? W centrum?-Zapytałam już na odchodne. Wszyscy pokiwali głową na tak, więc pożegnałam się z nimi i poszłam do samochodu koło, którego stał Zayn.-Cześć.-Nie wiedziałam czy mogę go przytulić czy coś, ale On zauważył moje wahanie i sam mnie przytulił.
-Mi nikt nie zakazywał okazywać uczennicom uczuć.-Zaśmiał się.
-Nie wiesz czy Styles odwiezie mnie do domu, czy mam iść na autobus?
-Mówił mi, żeby to ja się Tobą zaopiekował.-Mulat wyszczerzył się i kazał wejść do Jego czarnego Mitsubishi.-To co do domu?
-Raczej tak.-Ruszyliśmy tak jak zawsze czyli szybko. Zayn nie jest ostrożny jak Harry. Malik woli szybką i niebezpieczną jazdę nawet w taką pogodę, a Hazza za bardzo chyba się boi.-Możesz mu przekazać, że jutro nie ma mnie w domu, bo idę ze znajomymi na imprezę?
-Tak. A mam takie pytanie tylko nie obraź się czy coś, ale nie chciałaby skontaktować się z Ojcem?-Spytał i spojrzał na mnie. Przygryzłam dolną wargę i zastanowiłam się chwilę nad pytaniem.
-Po tym co zrobił nie, ale jak dowiedziałam się, że ciocia ukrywała przede mną te wiadomości o Nim, to już sama nie wiem czego chcę.-Odpowiedziałam. Poczułam takie dziwne ukłucie. Może powinnam do niego chociaż zadzwonić? Pogubiłam się. Ale teraz najważniejsze jest to by pogadać z ciotką. Może Ona mi to wytłumaczy i będzie dobrze. Podjechaliśmy pod mój dom. Wysiadłam, a Zayn zrobił to samo.
-Wiesz mam dla ciebie taką radę. Nie zrób czegoś co będziesz później żałować. Jeśli czujesz, że powinnaś się z nim spotkać to, to zrób.-Przytuliłam go na pożegnanie i w geście podziękowania. Szłam pomału w stronę domu. Na podjeździe stało cioci auto. Drzwi były otwarte więc nie musiałam sięgać po swój klucz. Weszłam, ściągnęłam z siebie kurtkę, buty, szali, czapkę. Nałożyłam kapcie i poszłam do salonu. Rzuciłam plecak na podłogę, a sama udałam się do kuchni by coś zjeść. Otworzyłam lodówkę na oścież i wyjęłam ser żółty. Postanowiłam zrobić sobie tosty. Włączyłam maszynę, przygotowałam 4 kromki chleba tostowego. Wstawiłam przy okazji wodę na herbatę. Gdy wszystko miałam gotowa poszłam do salonu. Włączyłam telewizję i zaczęłam oglądać serial, który leci codziennie, gdy wrócę ze szkoły.
*
-Przyjmuję przeprosiny, bo wiem jak się martwisz o mnie, ale mam zamiar się z nim skontaktować.-Skończyłam rozmowę z ciotką i poszłam do siebie do pokoju. Rozejrzałam się po wszystkich półkach jakie mam, by znaleźć jedną mała karteczkę z numerem telefonu. Już straciłam nadzieję na odnalezienie jej, ale olśniło mnie. Podeszłam do szafy w, której mam spodnie. Wyjęłam wczorajsze rurki i w tylnej kieszeni znalazłam to co chciałam. Nawet nie wiedziałam, że taka mała rzecz może tak ucieszyć. Tylko teraz nie byłam pewna czy zadzwonić. Nie wiem czy na szczęście czy może na pecha zadzwonił mój telefon.
-Halo.-Odezwałam się.
-Jess, Zayn mówił mi, że jutro idziesz gdzieś na imprezę. To prawda?
-Tak. Postanowiliśmy wybrać się grupką do naszego ulubionego klubu. Jakiś problem?-Usiadłam na skraju łóżka wpatrując się w białe cholerstwo.
-Ja nie mam nic przeciwko. Tylko byłem trochę zły, że sama mi tego nie powiedziałaś.
-Ale co tego czy powiem to osobiście, czy poproszę o to Zayn'a?-Nic nie odpowiedział.-No właśnie. Teraz kończę, bo chyba zadzwonię do Taty.
-Na prawdę? Później odezwij się i powiedz co Ci mówił.
-Dobrze. Buziaki.-Zakończyłam rozmowę, wykręciłam numer zapisany przez Ojca wczoraj. Wcisnęłam zieloną słuchawkę. Poczekałam kilka sygnałów i usłyszałam znajomy męski głos.
-Halo.-Odezwał się.
-Tu Jessica.
-Nie wiesz jak się cieszę, że dzwonisz.
-Taa jasne. Dzwonię tylko spytać o to co masz mi do wyjaśnienia.
-Możemy się spotkać?
-Tak. Za pół godziny będę w Nando's.-Zakończyłam tę konwersację. Przebrałam się tylko w inną bluzkę. Ubrałam na siebie znów tą samą kurtkę, buty szalik oraz inne takie ciuchy.-Wychodzę.-Krzyknęłam zatrzaskując za sobą drzwi. Zadzwoniłam po taksówkę. Po 5 minutach siedziałam już w żółtym samochodzie kierującym się tam, gdzie poprosiłam kierowcę...
_____________________________________________________________
Hej no i mamy kolejny rozdział. Przepraszam, że tak długo, ale na początku nie było 5 komentarzy więc nawet nie zaczynałam go pisać, a tu nagle 5 się pojawił i jak takie "O ja pierdole co teraz?!" W piątek wieczorem zaczęłam pisać i dziś skończyłam. Jest nawet długi i włożyłam w niego dużo swojej pracy i serca. Mam nadzieję, że docenicie moją prace i podziękujecie w taki sposób, że zostawicie komentarz ;3 
Teraz trudniejsza wiadomość do przekazania, bo w środę wyjeżdżam na 2 tygodnie do Niemiec z przyjaciółką. Pewnie pytanie czemu akurat tam? Bo jedziemy do jej rodziny, a przy okazji 2 jest koncert chłopaków w Dusseldorfie na, który mamy bilety ; ** 
Więc następny rozdział pojawi się 9 lipca, albo 10, bo 11 znów jadę na dwa tygodnie tylko, że z mamą. Także widzicie jedną połowę wakacji już mam zaplanowaną. Dziękuję bardzo wam za 7000 wyświetleń! 
Nie przeciągam tylko życzę miłego czytania oraz wyczekujcie mnie : **
Pozdrawiam. :**
CZYTASZ=KOMENTUJESZ


sobota, 14 czerwca 2014

Rozdział 15!

*Oczami Zayn'a*
Obudziłem się chwilę po 12. O dziwo jak na mnie wstałem szybko w z łózka i poszedłem do łazienki. Pierwsze co zrobiłem to spojrzałem w lusterko. Umyłem zęby, wziąłem szybko prysznic, ubrałem się w czarne rurki i biały T-shirt z napisem "Cool Kids Don't Dance", a na koniec zacząłem układać włosy. Zajęło mi to dziś jakoś mało czasu. Po 30 minutach wyszedłem. Wziąłem swój telefon i postanowiłem coś przekąsić. Na dole zastałem tylko Niall'a.
-Cześć-Rzuciłem w jego stronę.
-Siema. Stary nie uwierzysz kto jest na pierwszej stronie dzisiejszych gazet.-Spojrzałem na niego i uniosłem jedną brew w górę.-Harry Styles.-Po usłyszeniu imienia naszego przyjaciela nalałem sobie soku pomarańczowego i cały wypiłem.
-Jaja sobie robisz?-Zapytałem z nadzieją w głosie.
-Masz.-Podał mi kilka gazet. Spojrzałem na zdjęcie na, którym był Harry w ciemnych okularach wychodzący z baru. A tytuły brzmiały tak "Harry Styles! Pobity? Czy coś mu się stało?! Po co mu te okulary?! Czy coś pod nimi ukrywa?!" I jeszcze więcej podobnych podtytułów. Wszystko rzuciłem na ziemię.
-Jaki z niego kretyn, że dał się przyłapać.-Powiedziałem siadając. Od tego wszystkiego odechciało mi się jeść.
-No, ale i tak dobrze, że żadne czasopismo nie wspomniało o ćpaniu.-Te słowa jakoś mnie uspokoiły. Już widzę rzeszę fanek, które wypytują nas na Twitterze czemu to zrobił, czy my też bierzemy itd.
-To jest ten plus. Jak Paul się dowie, że Harry ćpał to będzie On miał przesrane i my też.-Musimy porozmawiać z tym kretynem na temat narkotyków. Zamyśliłem się na chwilę. Do pomieszczenia wpadł zdyszany Liam.-Co jest?-Zapytałem.
-Właśnie rozmawiałem z Jess.-Spojrzałem na niego i nie wiedziałem o co chodzi.-Ona powiedziała, że jak wstała to Styles'a nie było przy niej. Poszła go szukać, ale jego samochodu nie było nigdzie, a to jest najlepsze, że jego ubrania zostały wszystkie inne rzeczy. Zabroniłem dziewczynie się przemęczać, ale wiecie jaka ona jest.
-To jeźdźmy do niej.-Zaproponowałem. Zgodzili się ze mną. Każdy wziął samochód i ruszyliśmy tylko Louis został w domu w razie, gdyby Hazza wrócił do domu. Wsiadłem do swojego czarnego porsche i ruszyłem pierwszy w drogę. Chłopaki byli tuż za mną. Jak dojechaliśmy na miejsce zauważyliśmy Jessic'ę stojącą i chyba na nas czekającą. Zobaczyłem ją stojącą o jednej kuli. Była taka bezbronna, ale z daleka, bo jak się wkurzyła to wciąż była tą samą osobą.-Hej.-Podszedłem i przytuliłem ją delikatnie na przywitanie.
-Cześć.-Odpowiedziała i przytuliła chłopaków na przywitanie.
-I jak odzywał się?-Zapytał Liam.
-Ja próbowałam dzwonić kilka razy, ale to na nic, gdyż jego telefon leży na stole w kuchni.-Powiedziała zawiedziona.
-Nie martw się na pewno się znajdzie. Może pojechał do sklepu czy coś.-Powiedział Niall.
-Miejmy nadzieję, że to co mówisz to prawda.-Powiedziała Jess.
*Oczami Jessici*
Wstałam przed 12, a koło mnie nie było loczka. Wstałam z łóżka podpierając się i udałam się do łazienki z jedną kulą. Tam załatwiłam poranną toaletkę. Gotowa zeszła na dół. Zaczęłam wołać chłopaka po imieniu, ale nigdzie nie usłyszałam odpowiedzi. Wykręciłam do niego numer, ale nie odbierał. Po kolejnym razie próby usłyszałam wibracje dochodzące z kuchni. Poszła w tamtym kierunku i zobaczyłem jego telefon leżący na stole. Załamana wyszłam na dwór sprawdzić czy jest jego samochód, ale nie było. Wykręciłam numer do Liam'a. W sumie nie wiem czemu akurat do niego, ale jakoś tak wydawało mi się, że pomoże jakoś.
-Helo Cześć Liam. Wiesz jest taka sprawa, bo wstałam i Harr'ego nigdzie teraz nie ma.-Powiedziałam siadając, bo noga zaczęła mnie boleć.
-Hej jak to go nie ma?! A jego rzeczy są?-Zapytał, a ja szybko udzieliłam odpowiedzi.
-Wszystko jest oprócz jego samochodu.-Chłopak chwile się nad czymś zastanawiał, aż w końcu odpowiedział.
-Nie przemęczaj się zaraz wezmę chłopaków i przyjedziemy do Ciebie.-Zaproponował, a ja się zgodziłam, ale nie będę siedzieć i nic nie robić. Jak mam chorą nogę to nie znaczy, że nie mogę go poszukać. Rozłączyłam się, a telefon położyłam na stoliku w salonie. Poszła na górę się przebrać z piżamy w jakieś ciuchy. Zaczynałam już co raz szybciej chodzić po schodach. Myślę, że jeszcze gdzieś tak 4 dni i nie będzie mi potrzebna kula. Pomyślałam i się uśmiechnęłam na myśl chodzenia bez kuli. Na górze wzięłam pierwszy lepszy zestaw na zimny dzień. Po nałożeniu wszystkiego na siebie zeszłam na dół. Nic nie jadłam ani nie piłam tylko wyszłam na dwór i czekałam na chłopaków. Zjawili się dość szybko. Przywitaliśmy się i porozmawialiśmy chwilę. Ustaliliśmy, że ja zostaję z Zayn'em, gdyby Styles wrócił w złym stania, a Liam i Niall jadą go szukać. Udałam się z Mulatem do domu. Chciałam zrobić nam coś do picia, ale chłopak sam zaproponował pomoc, a mi kazał siedzieć na tyłku i nic nie robić. Krzyczał tylko do mnie czy ma mi słodzić herbatę czy nie i gdzie są jakieś szklanki i łyżeczki. Odpowiadałam na każde zadane pytanie. I już po chwili koło mnie siadał Zayn z dwoma kubkami gorącej herbaty. Podał mi, a ja mu podziękowałam. Co jakiś czas czułam jego spojrzenie na mnie.
-Czemu mi się tak przyglądasz?-Zapytałam wpatrując się w parę ulatniającą się z napoju.
-Tak jakoś.-Odpowiedział.-Nie martw się o Styles'a on tak już ma. Znika, ale zawsze wraca.
-To mnie uspokoiłeś.-Użyłam sarkazmu. Upiłam kolejny łyk herbatki. Siedzieliśmy tak w ciszy.-Mam takie pytanie, które nurtuje mnie od dawna.
-Jakie?
-No, bo tak na prawdę dlaczego przyjechaliście do tej szkoły.-Położyłam nacisk na słoto "tej".
-Tak szczerze mówiąc to, to była dla nas kara.-Zatrzymał się, a ja spojrzałam na niego z rozszerzonymi oczami.-No tak nie dziw się.
-Ale za co kara?
-Długo by opowiadać.-Chciał się wymigać, ale mu nie pozwoliłam.
-Ej Zayn powiedz mi.
-No nie wiem.
-Proszę.-Powiedziałam patrząc na niego dodatkowo robiąc smutną minkę zbitego psa.
-Ohh. Oszaleję z Tobą. Po prostu był taki okres w naszym życiu, że zaczęliśmy się rządzić. Harry co noc miał inną dziewczynę w pokoju, ja z Lou za dużo piliśmy i trochę ćpaliśmy, a Liam z Niall'em za dużo imprezowali. Było kilka artykułów na ten temat i nasz menadżer wściekł się na nas. Pokłóciliśmy się i kazał nam tu przyjechać i udawać nauczycieli.-Zatrzymał się i zaśmiał.
-Czemu to cię tak śmieszy?-Zapytałam zdziwiona.
-Bo przypomniała mi się mina Hazzy, gdy okazało się, że będziemy naprawdę pracować, uczyć i robić papierkowe rzeczy. A teraz on powtarza nam, że jednak to było najlepsze co go spotkało, bo spotkał Ciebie.-Uśmiechnęłam się.
-To miłe. Ale ja chyba też się cieszę, że mieliście taką odbębnić pokutę i się spotkaliśmy.-Pomyślałam dobie co by było, gdyby.. Tak czasem po prostu lubię myśleć.
-Chyba?!-Z rozmyśleń wyrwał mnie głos szatyna.
-Co? A nie chyba, tylko cieszę się.-Poprawiłam swoją wypowiedź. Siedzieliśmy tak dalej już w ciszy. Tylko co jakiś czas, albo jak, albo Zayn odbieraliśmy  telefon od chłopaków z pytaniem czy mój chłopak już wrócił. Niestety nie było go nigdzie. Znikł. Nikt nie wie gdzie. Czemu jak już było dobrze to coś musiało się spierdolić? Dlaczego ja mam takiego zajebistego pecha?! Teraz tylko zostają mi przyjaciele, a co z Harry'm? Niech On już wróci i powie, że będzie wszystko dobrze, a on nigdy już nie będzie jarał. Nagle mój telefon rozbrzmiał jak opętany. Odebrałam, a tam usłyszałam głos Liam'a.
-Słuchaj chyba wiemy gdzie on może być.-Te słowa mnie wzmocniły. Wstałam, wzięłam kulę i szłam w stronę wyjścia słuchając dalej bruneta.-Powiedz Zayn'owi, że jechał z Tobą do naszego domu. Tam już Lou czeka i resztę wam wyjaśni.-Rozłączył się, a ja popędzałam Mulata do wyjścia.
-Zayn! Chodź szybko jedziemy do was. Tam Louis powie nam co dalej, bo Liam mówi, że chyba wiedzą gdzie on może być.-Szatyn szybko wybiegł do samochodu i czekał na mnie. Trochę mi zajmowało, ale chłopak wziął mnie na ręce.-Przecież sama tam dojdę. Ciężka jestem!-Krzyknęłam, a on mnie wyśmiał. Już dalej się nie odzywałam. Malik postawił mnie dopiero przy aucie. Weszłam do środka po czym on ruszył. Jechaliśmy zastanawiając się gdzie Styles może się podziewać. W końcu dojechaliśmy. Wysiadłam i pokuśtykałam w stronę domu chłopców. Drzwi otworzył mi Tommlinson.
-Gdzie on jest?-Nie przywitałam się tylko rzuciłam prosto z mostu.
-Cześć mi też miło cię widzieć.-Zaśmiał się donośnie.-Liam dzwonił i mówił, że Hazza pojechał do swojej mamy. Ale nie jest tego pewny więc pojechał z Horan'em to sprawdzić.-Westchnęłam głośno.
-A macie numer do jego mamy?-Po chwili zastanowienia Zayn uderzył się otwartą dłonią w czoło i powiedział.
-Przecież Harry ma u siebie w pokoju notes gdzie są numery do jego bliskich i znajomych.-Po tej wypowiedzi pobiegł na górę. Słyszałam jak z kimś gada. Po skończonej rozmowie zbiegł do nas.-Jego mama mówi, że przyjechał jakąś godzinę temu i siedzi u siebie w pokoju.
-Jedziemy tam.-Zażądałam i już po chwili byłam z chłopakami w samochodzie. Zayn jechał tak szybko jak tylko mógł. Po drodze był jakiś wypadek, ale ominęliśmy go. Po 3 godzinach byliśmy przed rodzinnym domem mojego chłopaka. Zajechaliśmy tuż po Niall'u i Liam'ie. Razem wszyscy poszliśmy zapukać, gdy otworzyła nam kobieta zaczęłam mówić.
-Dzień dobry Pani. Nazywam się Jessica i jestem dziewczyną Harr'ego.
-Witajcie. Wiem mój syn dużo mi o tobie nie mówił, bo on już taki jest, ale czasem coś wspomniał.-Uśmiechnęła się szczerze do każdego z nas.-Wejdźcie. Harry jest u siebie.-Powiedziała, a chłopaki zaprowadzili mnie do niego. Zatrzymali się przed drzwiami i kazali mi wejść tam samej. Nacisnęłam klamkę, a drzwi się uchyliły. Zajrzałam i weszłam nie pewnie. Zauważyłam siedzącego na podłodze chłopaka, który opierał się o łóżko. Jego głowa zwisała, a loki były w nieładzie. Podeszłam bliżej i dopiero wtedy mnie zobaczył. Zielone tęczówki rozbłysły.
-Harry.-Odezwałam się, a on wstał i wpatrywał się we mnie. Pomału zbliżyłam się jeszcze bardziej i mocno go przytuliłam. Przez te emocje kilka łez się uwolniło i wypłynęły na wierzch.
-Jessica nie płacz. Nie zniosę tego jak znów będziesz płakać przeze mnie.-Szepnął tuż do mojego ucha.
-Nie wiesz jak w głębi duszy się bałam.
-Przepraszam. Nie chciałem, żebyś tu przyjeżdżała w swoim stanie, bo mogło Ci się coś stać.-Spojrzałam w jego oczy i widziałam żal.
-Mi nic nie jest. To ja powinnam pytać dlaczego tu przyjechałeś i nie wziąłeś telefonu?
-To był impuls, bo wiem co wczoraj zrobiłem i nie chcę byś przeze mnie już cierpiała. I..- Chciał coś dopowiedzieć, ale mu przerwałam.
-Zapomnijmy o tym co było i żyjmy chwilą. Niech już będzie dobrze. Ok?-Zapytałam. Zaskoczyłam chyba go, ale odpowiedział.
-Nie wiesz jak bardzo tego chcę.-Uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam.
-Chodźmy, bo chłopcy są na dole i czekają na nas.-Nie chętnie chciał mnie wypuszczać ze swoich objęć, ale musiał. Szliśmy po schodach koło siebie, bo Harry bał się, że mogę spaść. Wyśmiałam go, ale on nie dawał za wygraną.
-Chłopie co się z tobą dzieje?!-Weszliśmy do salonu, a chłopcy na niego naskoczyli.
-Już jest spoko. Wszystko wyjaśnione.-Spojrzał na mnie.-Już miejmy nadzieję, że będzie dobrze.
-A co do wczoraj to wiesz, że to był ostatni raz. Bo jak Paul się dowie nie będzie zadowolony.-Powiedział Liam.
-Dokładnie. Chyba nie chcesz mieć znów jakiejś posranej kary.-Dopowiedział Niall.
-On już tego nigdy nie zrobi.-Odezwał się Zayn.
-Skąd ta pewność?!-Poddenerwowany Lou chodził w tę i z powrotem, bo nie chciał by mama Hazzy to usłyszała.
-Bo Jess jest ważna dla niego, a jak znów zrobi to, to ją skrzywdzi.-Powiedział Mulat patrząc na mnie. Spojrzałam w jego oczy, ale speszyłam się i utkwiłam wzrok w podłodze.
-To prawda.-Odezwał się zielonooki.-Nie chcę jej krzywdzić, bo jest dla mnie w tej chwili całym światem.-Zaczerwieniłam się na jego słowa.
-Wracajmy już do domu.-Powiedziałam wstają i kierując się do wyjścia. Styles poszedł pożegnać się jeszcze z mamą. Wsiadłam z nim do wozu i odjechaliśmy, a za nami reszta. Podróż znów zajęła nam 3 godziny, ale ten czas spędziłam z osobą na, której mi zależy. Gdy już dojeżdżaliśmy chłopaki skręcili w stronę swojego domu, a my pojechaliśmy do mnie. Na miejscu już była moja ciocia. Razem poszliśmy do środka.
-Cześć ciociu!-Krzyknęłam i weszłam do salonu.
-Hej kochanie i jak noga?-Zapytała podchodząc i dając mi buziaka w policzek.
-Dzień dobry.-Przywitał się z nią Harry.
-Dzień dobry.-Posłała mu uśmiech.
-Z nogą już całkiem dobrze. Jutro idę normalnie do szkoły, a z kulą może jeszcze 3 dni pochodzę, bo jest już całkiem lepiej.
-To się cieszę. Teraz zostawię was, bo mam co ważnego do załatwienia.-Powiedziała i weszła do swojego pokoju pracy. Harry poszedł na górę po swoje ciuchy.
-Wszystko?-Spytałam go, gdy już był prawie za drzwiami.
-Prawie.-Podszedł i wpił się w moje usta.-Teraz wszystko. Do jutro Milton.-Zamknęłam za nim drzwi na klucz i wróciłam do salonu. Włączyłam sobie jakiś film i oglądałam go.
*
-Tak ciociu wszystko jest dobrze, a teraz pozwól mi wreszcie iść spać.-Mówiąc to wchodziłam już na górę. Jak zwykle ciocia musiała mnie powypytywać o to czy nic mi nie jest itd. Weszłam do łazienki. Umyłam zęby i już całkiem śpiąca poszłam do siebie do pokoju. Ubrałam piżamę po czym położyłam się spać.
*
 Dryń! Dryń!
-Kurde kto mnie budzi?-Spojrzałam najpierw na zegarek, który wskazywał 6 i odebrałam.-Halo.
-Wstawaj!-Usłyszałam śmiech Ell.
-Posrało cię?! Ja śpię do 7.-Rozłączyłam się. Zakryłam głowę kołdrą, ale już nie mogłam przysnąć. Pieprzona El!. Wstałam podpierając się o kulę. Poszłam do szafy. Spojrzałam za okno, a tam śnieg. Już?! Strasznie szybko napuszyło. Wyciągnęłam taki zestaw. Ubrałam się, poszłam umyć zęby i zeszła na dół. Akurat zdążyłam przywitać się z ciotką, bo ta już jechała do pracy. Udałam się do kuchni by zrobić sobie coś do jedzenia. Zjadłam i czekałam na Harr'ego. Spojrzałam na telefon, a tam dwa nie odebrane SMS. Od Hazzy. W jednym pisał dobranoc, a w drugim, że będzie równo o 7. Zegar wskazywał za 10 siódmą. Poszłam ubrać buty i kurtkę. Wzięłam telefon, kulę, plecak po czym wyszłam zamykając na klucz drzwi. Udałam się w stronę wyjścia z mojego podwórka. Wyszłam w dobrym momencie, gdyż właśnie podjechał loczek. Wsiadłam do pojazdu i ruszyliśmy.
-Hej.-Pocałowałam go w policzek.
-Hej słonko. Jak się spało?-Spytał nie odrywając wzroku od jezdni.
-Dobrze. Tylko z rana miałam pobudkę przez Ellie, bo postanowiła mnie obudzić.-Te wspomnienie z rana wywołało na mojej twarzy lekki uśmiech.-A tobie?
-Mi bardzo dobrze.-Resztę drogi tylko słuchaliśmy muzyki. Gdy podjechaliśmy pod budynek szkolny chłopak zatrzymał mnie na chwilę.-Tylko teraz proszę cię nie zbliżajmy się do siebie przy innych uczniach.
-To rozkaz Pani dyrektor?-Pokiwał twierdząco głową.-Ok.-Powiedziałam i wyszłam. Nie odwracałam już się tylko szłam przed siebie do sali w, której mam lekcje. Przed salą spotkałam Eathan'a i Rose.
-Cześć.-Podeszłam i się przywitałam.
-Hej i jak z nogą?-Zapytała troskliwie Rosalie.
-Już dużo lepiej.-Odpowiedziałam.-A co u was?
-W szkole było nudno bez naszej buntowniczki.-Zaśmiał się Eathan.
-No wiem, bo beze mnie zawsze jest nudno.-Wystawiłam mu język.
-Narcyz.-Powiedziała Rose.
-Oj tam, ale przyznajcie, że tęskniliście za mną.-Pokiwali twierdząco głowami.-A nie mówiłam. Ja też tęskniłam.-Przyznałam.-A gdzie ta wariatka Ell?
-Ona była gdzieś tu, ale poszła spytać się coś jakiegoś nauczyciela. Według mnie poszła do jednego z twoich chłopaków Jess.-Zaśmiała się Rose, a ja zaczęłam się zastanawiać kto mógłby jej wpaść w oko. Zadzwonił dzwonek, a ona się zjawiła.
-Gdzie byłaś?-Zapytałam przytulając ją.
-U Niall'a.
-Czemu?-Zapytała Rose.
-Bo chciałam się czegoś dowiedzieć, ale nie wyobrażajcie sobie nie wiadomo czego.-Spojrzałam na Rose i obie wybuchnęłyśmy śmiechem. Po chwili przyszła Pani nauczycielka i weszliśmy do klasy. Sprawdzała obecność, a potem wypytywała co mi się stało. Musiałam udzielać odpowiedzi. Po kilku zadanych pytaniach zaczęła nowy temat lekcji. Słuchałam na początku, ale po jakichś trzech zdaniach wyłączyłam się. Gdy zadzwonił dzwonek Ell szturchnęła mnie bym już wyszła. Zrobiłam to, a na zewnątrz zaczekałam na dziewczyny, z którymi udałyśmy się na następne zajęcia.
*
-Pieprzony film!-Krzyknęłam, gdy serial, który oglądam co tydzień zakończył się nie tym czym bym chciałam. Wstałam leniwie z kanapy udając się do kuchni po wodę do picia. Wzięłam butelkę przezroczystej cieczy oraz ją wypiłam. Wróciłam do pokoju, a tam zasiadłam z powrotem na miękkiej jasnej sofie. Nudy! Nic na jutro nie mam zadane, ani żadnych testów. Kompletnie nic. Więc powinnam się cieszyć, ale jakoś tak ogarnęłam mnie fala znudzenia. Gdybym miała sprawną nogę i kompana do ćwiczenia to chętnie bym poszła pobiegać. Chciałam zadzwonić do którejś z dziewczyn, ale Rose miała jechać do babci, a Ell siedzi w domu i odsypia nie przespaną noc. Więc wybrałam numer do swojego kochanego Stylesa. Pierwszy sygnał. Drugi. Trzeci i czwa..
-Halo!-Usłyszałam jego zachrypnięty głos.
-Hej Harry.-Odezwałam się.
-Jess, coś się stało?
-Nie, po prostu nie mam co robić, a ponieważ mam chłopaka to pomyślałam, że mógłbyś przyjechać i pojechać ze mną na jakąś gorącą czekoladę, albo coś.-Wstałam z miękkiego siedzenia już bez podtrzymywania się. Lecz jak już stałam na równych nogach wzięłam do ręki jedną kulę. Wiedziałam, że się zgodzi więc szłam w kierunku swojego pokoju na piętrze.
-Wiesz, że nie mam nic teraz do roboty, bo właśnie wróciłem z dworu. Więc bądź gotowa za pół godziny.-Rozłączył się, a ja byłam już na górze. Wyciągnęłam z szafy czarny T-shirt, błękitne rurki. Przebrałam się i wróciłam na dół. Poprawiłam makijaż po czym byłam gotowa.Nałożyłam jeszcze botki ciemne za kostkę, a na siebie narzuciłam kurtkę puchową. Wzięłam torebkę po czym opuściłam dom zamykając za sobą drzwi na klucz. Szłam pomału przez podwórko. Zatrzymałam się przy furtce. Po około 5 minutach czekania usłyszałam podjeżdżający samochód. Czekałam, aż zaparkuje tak jak zawsze i wtedy mogłam wyjść. Lecz zobaczyłam, że to nie samochód mojego chłopaka. Lepiej wrócić na podwórko. Pomyślałam i to zrobiłam. Wypatrywałam kto wysiądzie z pojazdu, który podjechał. Mężczyzna siedział przez chwilę ze spuszczoną głową. Dokładnie chciałam mu się przyjrzeć, ale z oddali nie było mi to dane. Wolałam się nie wychylać, bo może to jakiś psychopata? Oparłam się o murek obserwując dalej ten samochód. Po chwili mężczyzna opuścił pojazd i zaczął się rozglądać dookoła.
-Kurde to był głupi pomysł.-Powiedział sam do siebie.-Kurwa!-Krzyknął i uderzył w ciemne auto. Zdenerwował się, ale oparł się o maskę i jakoś mu przeszło. Wyciągnął telefon i próbował do kogoś zadzwonić. Usłyszałam jak rozmawia z kobietą.-Wiesz kochana nie wiem po co tu przyjeżdżałem. Nie mam odwagi, żeby pójść tam i powiedzieć jej kim jestem.-Przerwał i wsłuchiwał się w odpowiedź.-Ale jak to by brzmiało. Sama wiesz co Jess przeszła, a mnie nie było przy niej.-Czy on powiedział Jess?! Może to tylko zbieg okoliczności, a koleś pomylił drogi.-Tak Monic wiem, że taka szansa może się nie powtórzyć, bo Veronica jest w pracy. Masz rację pójdę powiem jej to najwyżej wyrzuci mnie z domu i wezwie policję, ale przynajmniej się z nią zobaczę. Później zadzwonię z pierdla to mnie wyciągniesz. Haha Kocham cię.-Rozłączył się, schował telefon do kieszeni i stał bezruchu. Zaczęłam modlić się w myślach by Harry już przyjechał. Ktoś mnie wysłuchał u po chwili zobaczyłam samochód loczka. Odetchnęłam z ulgą i wyszłam z ukrycia. Zamknęłam furtkę i szłam do samochodu. Zerknęłam na tego mężczyznę, który stał w miejscu. Nasze spojrzenia się spotkały. Ma on duże błękitne oczy. Styles wyszedł z auta i podszedł się przywitać ze mną. Pocałował mnie w usta i uścisnął mocno.
-Hej kochanie.-Powiedział, a ja stałam patrząc na tego Pana.
-Hej. To co jedziemy?-Spytałam, a on kiwnął głową na tak. Otworzył mi drzwi. Miałam już wsiadać kiedy usłyszałam moje imię.
-Jessica?!-Podbiegł do nas ten sam koleś.
-Znasz go?-Zapytał się Harry. Pokręciłam przecząco głową.-O co Panu chodzi?
-Chciałbym porozmawiać z Jess.-Odpowiedział patrząc na mnie.
-Przepraszam, ale ja pana nie znam, a to jest mój chłopak przed, którym nie mam tajemnic więc proszę mówić.-Zażądałam.
-Jaka matka taka córka.-Odpowiedział, a ja się zdziwiłam.
-Skąd pan wie jaka była moja matka?
-Bo byłem kimś ważnym.-Odpowiedział.
-Kim?-Spytałam, a on spojrzał ze łzami w oczach na mnie i udzielił prostej odpowiedzi...
________________________________________________________________________________
Hejjj !!
Mamy już 15 rozdział :D
Dziękuję z 6324 wyświetleń! Jak miło widzieć taką liczbę odwiedzin. Ale smutno z powodu tak małej liczby komentarzy. Proszę bardzo o to, że jak przeczytacie rozdział to zostawcie po sobie ślad, bo to mnie bardzo motywuje. I fajnie czyta się, że ktoś np. życzy mi weny, albo, że komuś się bardzo podoba.
Nie zanudzam już. Miłego czytania : **
5 KOMENTARZY=NASTĘPNY ROZDZIAŁ 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ 






czwartek, 5 czerwca 2014

Rozdział 14!

Ważna notka pod rozdziałem!
*Oczami Jess*
Wstałam około 12. Nie ubierałam się w nic, bo nie mam na to sił. Zawędrowałam do łazienki o kulach. Tam umyłam zęby i spięłam włosy w luźnego wysokiego kucyka. Spojrzałam na schody.
-No to moje dzisiejsze wyzwanie czas zacząć.-Powiedziała  szeptem sama do siebie. Pomału stawiałam jedną kulę potem drugą i nogi. Na początku szło ciężko, ale po czasie jakoś już załapałam ten sam schemat i poradziłam sobie. Na dole czekało na mnie śniadanko. Naleśniki z dżemem i ciepła zielona herbatka, a koło tego była mała biała karteczka. Przeczytałam i uśmiechnęłam się mimowolnie.
Treść:
Kochanie twój chłopak poprosił mnie o zrobienie takiego posiłku i napisaniu karteczki dokładnie o tej porze. Mam nadzieję, że się nie pomylił i jedzenie Ci nie wystygnie. Jak wracam jutro, ale Harry za proponował, że spędzi dziś u Ciebie noc. Pamiętaj o zabezpieczeniu. Kocham cię Ciocia.
Ps. On też Cię Kocha.
 
Odłożyłam liścik i zabrałam się za jedzenie. Chciałam odnieść talerze, ale jakoś nie mogłam ustać na jednej kuli. Pieprzone problemy zdrowotne. Usiadłam i włączyłam telewizor, i przełączyłam na swój ulubiony serial The Vampire Diaries. Skupiłam się na nim, a na sam koniec popłakałam. Czemu to już koniec sezon?! Łzy leciały jak strumienie, ale po chwili wyciszenia przeszło mi. Wzięłam do ręki telefon i zadzwoniłam do Harr'ego. Nie odbierał. Spróbowałam jeszcze 4 razy, ale nic. Więc wykręciłam numer do Zayn'a.
-Hej Jess.-Odebrał od razu.
-Cześć. Nie ma z Tobą Harr'ego?-Zapytałam z nadzieją w głosie.
-Wiesz teraz go nie ma. Pojechał gdzieś, bo pokłócił się z Panią dyrektor.-Odpowiedział zmartwiony.
-O co poszło?
-O Ciebie.-Te słowa dziwnie zabolały. Czy Harry przeze mną będzie miał problemy?-Ale nie martw się. Już wszystko dobrze tylko nie możecie się całować na terenie szkoły.-Dopowiedział.
-Co?! Przecież to jakieś popierdolone zasady!-Wkurzyłam się.
-Ej spokojnie. Jak Harry będzie to powiem, żeby oddzwonił do Ciebie.-Zgodziłam się na to i rozłączyłam. No to zapowiada się bardzo nudny dzień. Przełączyłam na inny kanał, ale tam nic ciekawego nie było więc włączyłam na kanał muzyczny i zamyśliłam się. Leciała wolna piosenka, która skojarzyła mi się ze mną i Harry'm. Wzięłam telefon i jeszcze raz próbowałam się dodzwonić do niego, ale nie odbierał.
*Oczami Harr'ego*
  Po wyjściu z gabinetu Pani dyrektor wybiegłem ze szkoły i odjechałem z piskiem opon. Postanowiłem udać się do jakiego pobliskiego baru na coś mocnego. Na parkingu nie było żywej duszy. Zaparkowałem niedaleko wejścia by szybko stamtąd wyjść, gdyby jacyś fotoreporterzy się przypałętało. Wszedłem, a w środku uderzyła we mnie woń dymu papierosowego i alkoholu. Udałem się do baru, za którym stała niska ładna szatynka.
-Dwa razy czystą.-Poprosiłem, a ona wykonała moją prośbę. Wypiłem na raz. Chciałem jeszcze 2 więc ona zrobiła nic nie mówiąc. Wziąłem telefon i napisałem do znanego mi kolesia, który zajmuje się narkotykami i takimi różnymi. Kazałem mu tu przyjść i przynieść mi jakiegoś joint'a. Po jakiś 10 minutach koło mnie usiadł średniego wzrostu mężczyzna. Wyciągnął w moją stronę pudełko z papierosami. Wyciągnąłem jednego i przekazałem mu kasę za niego. Kiwnęliśmy sobie głowami i koleś opuścił lokal. Odpaliłem skręta i mocno się zaciągnąłem. Wypaliłem całego i udałem się do łazienki. Zapaliłem światło w kabinie i podszedłem do lustra wiszącego nad zlewem. Spojrzałem na swoje odbicie. Moje źrenice przykuły moją uwagę. Były trochę rozszerzone. Przepłukałem twarz wodą i opuściłem pomieszczenie. Wróciłem na krzesło koło baru. Poprosiłem o jeszcze jedną czystą. Wypiłem duszkiem, a kieliszek mało co nie rozbiłem.
-Dziewczyna cię rozstawiła czy co?-Zagadnęła mnie szatynka.
-Jeszcze nie. Ale może się to zmienić.-Posłałem jej lekki uśmiech co odwzajemniła.
-Wiesz też bym zostawiła chłopaka, gdyby narajał się i napił, a potem wróci do domu.-Odpowiedziała sprzątając wszystkie moje kieliszki.
-Może Ona tego nie zrobi. Jestem Harry.-Podałem jej rękę, którą delikatnie uścisnęła.
-Molly.-Odpowiedziała.
-Dobra Molly ja się zwijam muszę zajechać do domu po ciuchy. Wyciągnąłem z kieszeni ciemne okulary i nałożyłem je.
-Teraz lepiej.-Powiedziała, a ja zapłaciłem i się oddaliłem. Tak jak przeczuwałem, gdy wyszedłem napadła mnie garstka fotografów. Zrobili kilka zdjęć i chcieli jakiś wywiad przeprowadzić, ale odmówiłem i szybko wsiadłem do samochodu. Szybko wyjechałem z tego parkingu i kierowałem się w stronę domu. Auto zostawiłem pod bramą wjazdową, bo nie chciałem wjeżdżać, gdyż zaraz wychodzę. Chłopaki już wrócili, bo drzwi od domu były otwarte. Wszedłem nie ściągając okularów i udałem się od razu do swojej sypialni. Nikogo nie było w salonie więc zrzuciłem z siebie czarne okulary i szedłem po schodach na górę. Niestety po drodze napotkałem dziewczynę Zayn'a.
-Cześć Harry.-Powiedziała i badawczo mi się przyglądała.
-Hej.-Zauważyła, że coś jest ze mną nie tak, bo jak tylko wszedłem do swojego pokoju i zacząłem się pakować to w drzwiach stanął Zayn, a za nim Liam.-Co jest?-Zapytałem nie spoglądając na nich by nie zauważyli.
-Ćpałeś?-Zapytał prosto z mostu Payno.
-Nie!-Krzyknąłem.
-To czemu masz rozszerzone źrenice i jesteś agresywny?!-Wykrzyczał Zayn.
-Nie wasza sprawa!-Odkrzyknąłem.
-Nasza! Styles czy ty wiesz co zrobiłeś?!-Zapytał Liam siadając na moje łóżko. Do pomieszczenia jeszcze przybiegł Niall, a za nim Lou.
-Jeszcze was tu brakowało!-Pokręciłem głową i dalej się pakowałem.-Jak już to nie ćpałem tylko jarałem joint'a.
-Wow! Gratuluję Ci.-Powiedział sarkastycznie Lou.
-A gdzie się teraz wybierasz?-Zapytał Niall podchodząc i patrząc na moje ciuchy w torbie.
-Do Jess.-Odpowiedziałem krótko.
-Chyba cię pojebało, że w takim stanie puścimy cię do niej!-Krzyknął na mnie Malik.
-Niby czemu?!-Wkurwili mnie wszyscy.
-Bo możesz jej coś zrobić!-Powiedział Liam, a ja nie wytrzymałem i zrzuciłem z szafki nocnej lampkę. Chłopaki tylko spojrzeli po sobie i pokiwali głowami.
-Chuj was to obchodzi!-Wykrzyknąłem.
-Chyba, że ona jemu coś zrobi.-Zaśmiał się Niall. Skarciłem go spojrzeniem i wróciłem do pakowania.
-Harry zrozum, że ona i tak ma problemy z nogą, a jak pokłócicie się i coś jej zrobisz?-Ta gadka ala psycholog Payno. Taaa.
-Nie zrobię jej nic. Nie rozumiecie, że tylko ona się teraz liczy?-Spytałem i usiadłem na łóżku.
-Stary wiem co to znaczy jak Ci na kimś zależy. Ja mam Perrie i nie chciałbym jej skrzywdzić. Tak samo ty nie chcesz zrobić czegoś Jess, ale jesteś na tzw. Haju i wszystko może się wydarzyć.-Dopowiedział Zayn.
-Jak nagle skoczy Ci agresja i ją uderzysz?-Zapytał Lou.
-To wtedy zrobię chyba sobie coś.-Odpowiedziałem i kierowałem się z torbą do wyjścia. Chłopaki jeszcze krzyczeli, ale olałem ich. Na dole nałożyłem czyjeś okulary i opuściłem dom. Wsiadłem do swojego pojazdu i odjechałem zanim oni wybiegli z domu. W lusterkach widziałem jak Liam z Zayn'em stoją na drodze i patrzą jak się oddalam. Niech się pierdolą. Pod domem dziewczyny byłem już po 20 minutach. Zostawiłem auto pod bramą i wszedłem na podwórko. Napisałem jej, że zaraz będę, a przy okazji zobaczyłem, że dzwoniła z 5 razy do mnie. No to będę miał opieprz. Wszedłem do domu, ściągnąłem buty i udałem się do salonu. Rzuciłem swoje rzeczy na podłogę i udałem się w poszukiwaniu dziewczyny. Nie musiałem długa szukać, bo była w kuchni i ktoś do niej dzwonił, ale w porę wszedłem do środka, a ona odrzuciła połączenie. Stała o kulach tak bezbronnie wyglądając.
-Cześć kochanie.-Powiedziałem przybliżając się do niej. Chciałem ją pocałować, ale odepchnęła mnie.-Coś nie tak?-Spytałem nie ściągając okularów.
-Ty się jeszcze pytasz?! Dzwoniłam kilka razy, a ty nie odbierałeś. Martwiłam się. Nawet Zayn nie wiedział gdzie jesteś!-Krzyczała na mnie, a ja stałem i wysłuchiwałem jej skarg.
-Ale już jestem. Nic mi nie jest, a jak z twoją nogą?-Zmieniłem temat.
-Już lepiej. Po co Ci te okulary?-Spytała, a ja zastanawiałem się co odpowiedzieć.
-Tak o.-Odpowiedziałem bez namysłu. Podeszła bliżej do mnie i ściągnęła moje okulary. Zachwiała się, bo kula jej upadła i narobiła hałasu. Podniosłem ją i podałem Jess'ice. Spojrzała w moje oczy i chyba się wkurzyła.
*Oczami Jess*
Cały dzień się nudziłam i gadałam nawet z Ellie. Chciałam jeszcze dłużej z nią rozmawiać, ale musiała iść coś odrobić. Więc poprosiłam by zadzwoniła potem do mnie. Gdy dostałam wiadomość od Harr'ego byłam akurat w kuchni. Odczytałam, ale nie odpisałam. Usłyszałam jak chodzi do domu, a w tym czasie mój telefon zaczął dzwonić jak szalony. Na ekranie pojawił się napis Zayn. Chciałam odebrać, ale wszedł Harry więc odrzuciłam połączenie. Nakrzyczałam na niego i myślałam, że będzie dobrze, lecz kiedy ściągnęłam mu te okulary zobaczyłam jego większe niż do tej pory źrenice.
-Co ty zrobiłeś?!-Wykrzyknęłam.
-Spokojnie. Już chłopaki dali mi wycisk w domu.-Zaczął się bronić.
-Ćpałeś?!
-Nie! Tylko jarałem skręta.-Wytłumaczył.
-A tak co za ulga.-Wypowiedziałam to z sarkazmem.-Nie spodziewałam się tego po tobie. Rozumiem ja kiedyś tam paliłam skręty, ale ty?!
-Co w tym złego?! Byłem wściekły więc postanowiłem się rozerwać.
-Ale w taki sposób?!-Nie chciałam już się z nim kłócić więc wzięłam telefon i wykręciłam do Zayn'a.-Halo.
-Cześć Jess dzwoniłem by cię ostrzec, bo Styles jest bardziej agresywny, bo jarał joint'a.-Wyjaśnił mi Mulat.
-Tak Zayn już wiem. Pokłóciliśmy się przez to.-Spojrzałam na lokowatego i pokiwałam głową.-Wiesz jakby coś się działo to zadzwonię. Rozłączyłam się.
-Już Ci przeszło?-Zapytał chłopak podchodząc i próbując mnie pocałować.
-Nie.-Odsunęłam się i poszłam do salonu. Usłyszałam jak On uderza pięcie w ścianę, ale jakoś to mnie nie zaskoczyło. Usiadłam na kanapie i włączyłam jakiś serial. Siedziałam i czekałam na Styles'a. Zjawił się koło mnie po chwili. Chciał mnie przytulić, ale odsunęłam się. Złapał mnie mocno za nadgarstek i przytrzymał.-Puść mnie!-Zażądałam.-Harry to boli!-Wyrywałam się, ale to na marne, bo jestem za słaba. Ręce zaczęły mnie boleć i parę łez pociekło. Gdy to zobaczył puścił mnie i odwrócił się plecami do mnie.
-Przepraszam.-Wypowiedział prawie niesłyszalnie.
-Widzisz co robisz!?-Zapytałam ocierając łzy. Pokiwał głową.-No właśnie. Więc teraz już uspokój się, a ja idę na górę się położyć i zadzwonić do kogoś.-Powiedziałam wstając.
-Do kogo?!-Zerwał się na równe nogi.
-Do Ell.-Odpowiedziałam biorąc drugą kulę i kierując się w stronę schodów.
-Jasne.-Prychnął.
-O co Ci teraz chodzi?-Zapytałam lecz nic nie odpowiedział.-Nie chcę się z tobą kłócić. Nie widzisz tego, że zależy mi na Tobie?
-Przepraszam.-Powiedział i przytulił mnie do siebie. Odwzajemniłam uścisk.-Kocham cię.-Pogłaskał mnie po plecach.
-Ja ciebie też. Ale teraz muszę iść na górę, bo miałam zadzwonić do Ell. Chcesz to coś zjedz i przyjdź.-Na reszcie dał sobie spokój i poszedł do kuchni. Ja natomiast skierowałam się na górę. Zajęło mi to z 5 minut. Jak już doszłam do pokoju usiadłam na łóżku i wykręciłam numer do Ell.
-Hej.-Powiedziała jak odebrała.
-Hej. Nie uwierzysz jak coś Ci powiem.-Zaczęłam historię od wstania, aż do przyjazdu chłopaka. Ellie zamurowało.
-Ej przecież to jest Harry. Jak on.. I, że kłótnia?-Przerywała co chwilę.
-Tak, mi też jest przykro uwierz.-Odpowiedziałam.
-Nie mogę w to uwierzyć. Kurwa nie spodziewałam się. A teraz takie pytanie z innej beczki jak się czujesz?
-Wiesz z nogą lepiej, ale z psychiką gorzej to przez tę kłótnie i strach przed tym, że on coś może mi zrobić.-Ostatnie słowo wypowiedziałam prawie szeptem.
-Nie martw się kochana. Jak coś dzwoń do mnie, albo do chłopaków.-Powiedziała.
-Wiem mogę zawsze na was liczyć. Dzięki, a teraz idę umyć zęby i spać. Jutro się odezwę. Pa.-Rozłączyłam się. Wstałam z łóżka podpierając się. Spróbowałam wyprostować nogę i udało mi się, ale nie do końca. Wzięłam jedną kulę i jakoś sobie poradziłam. W łazience umyłam zęby, posmarowałam twarz kremem i tonikiem. Gotowa wróciłam do sypialni przebrać się w piżamę. Dziś ubrałam niebieską bluzkę sięgającą mi do kolan z długim rękawem i krótkie szory pod spód. Położyłam się do łóżka i czekałam na Harr'ego. Przekręcałam się z boku na bok, a go dalej nie było. W końcu postanowiłam zawołać.
-Harry!-Krzyknęłam, ale nie usłyszałam odpowiedzi. Pewnie zasnął na sofie. Jego strata. Położyłam się na lewym boku i już zasypiałam, gdy poczułam jak łóżko się ugina, a koło mnie kładzie się jakaś osoba. Spojrzałam w tą stronę i ujrzałam Styles'a.
-Już jestem.-Powiedział i cmoknął mnie w policzek.
-To dobrze.-Odpowiedziałam. Przytulił mnie do siebie.-Ostrożnie z moją nogą.-Wyjaśniłam i trochę się oddaliłam. Gotowi już zasnęliśmy..
*Oczami Zayn'a*
Kiedy Styles opuścił naszą posesję byłem wkurwiony na niego i na samego siebie, że nie zatrzymaliśmy go. Wszedłem do salonu i uderzyłem z całych sił pięścią w ścianę. Perrie próbowała mnie uspokoić, ale nie wyszło jej to. Pokłóciliśmy się, a ona wyszła trzaskając jak zawsze drzwiami.
-Kurwa!-Wydarłem się na cały dom.
-Zayn co jest?!-Zapytał Niall zbiegając po schodach.
-To przez Harr'ego i przy okazji pokłóciłem się z Perrie.-Wyżaliłem się kumplowi.
-Będzie dobrze. Styles jak tylko wróci dostanie od nas, a jeśli chodzi o twoją dziewczyną to wróci. Ona zawsze wraca.-Wypowiedział, a ja mimowolnie się uśmiechnąłem.
-Dobra idę do siebie zadzwonię do Jess sprawdzę czy coś się stało.-Wyjaśniłem i udałem się na górę do swojego pokoju. Wykręciłem do niej numer, ale odrzuciłam połączenie. Postanowiłem na razie im nie przeszkadzać. Więc poszedłem do łazienki się umyć. Zajęło mi to jakieś 10 minut. Ubrany w spodnie dresowe wróciłem do sypialni. Położyłem się na łóżku i czekałem na jakiś znak od Jessici. I doczekałem się. Powiedziała, że już wie co ten dupek zrobił i ,że się pokłócili. Chciałem jeszcze z nią porozmawiać, ale Styles mógłby być zazdrosny i coś jej zrobić. Postanowiłem jutro z rana do niej zadzwonić i wypytać czy jest wszystko dobrze. Jednak nie mogłem czekać. Coś nie dawało mi spokoju więc zamiast zadzwonić do Milton wykręciłem do Perrie.
-Halo.-Usłyszałem jej zapłakany głos.
-Cześć. Słuchaj przepraszam za ten wybuch agresji, ale tak już mam.-Próbowałem jakoś wyjaśnić tę naszą nie potrzebną kłótnię.
-Rozumiem, ale tobie zależy na tej dziewczynie.-Powiedziała zwięźle i na temat.
-Co ty gadasz?
-Przecież to widać jak się o nią troszczysz i martwisz.-Odpowiedziała i pociągnęła nosem.
-Przestań. Jessica jest moją przyjaciółką i dziewczyną mojego przyjaciela. To normalne, że się o nią martwię. To tak samo jakbym się o Ciebie bał.-Przerwałem łapiąc oddech.-Przecież wiesz, że ja Ciebie.. No wiesz.-Nie mogłem powiedzieć tego słowa. Tak jakoś nie chciało mi przejść przez gardło.
-Może i wiem, ale zaczynam w to wątpić i myśleć, że jestem tą, która odciąga cię od niej.-Teraz ona przerwała i chyba się zastanawiała nad czymś.-Ale jeśli chcesz być dalej ze mną, a chcesz i musisz to zapomnijmy o tej kłótni.
-To dobrze, że już się nie gniewasz.-Wypowiedziałem te słowa, a do mojej sypialni wszedł Liam.-Wiesz muszę kończyć. Jutro się odezwę. Dobranoc.-Rozłączyłem się i czekałem, aż przyjaciel się odezwie.
-Słyszałem rozmowę z Perrie. Ona myśli to co ja.-Stwierdził siadając koło mnie na łóżko.
-Podajcie sobie dłonie w takim razie. Nie rozumiem was. Jess to przyjaciółka. Czaisz? Jest ważna nawet bardzo ważna.-Zatrzymałem się i zastanowiłem nad jedną rzeczą. Potrząsnąłem szybko głową i kontynuowałem.-Więc nie wiem jaki widzisz problem w opiekowaniu się dziewczyną przyjaciela.
-Ja nie widzę żadnego problemu. Tylko widzę jak czasem cierpisz. Wiesz teraz nie zamęczam cię, ale kiedyś powiesz, że miałem rację i będziesz prosił o pomoc. Zobaczysz.-Powiedział i wyszedł z mojego królestwa. Czy oni wszyscy zwariowali?! Położyłem się i włączyłem na fula muzykę na słuchawkach. To mnie uspokoiło. Zgasiłem lampkę nocną i zamknąłem oczy.
*
Obudziłem się o 5 nad ranem. Chciałem jeszcze spać, ale jedna sprawa nie dawała mi spokoju. Wziąłem telefon i bez namysły wykręciłem numer do Jess. Odebrała.
-Halo.-Wypowiedziała te słowa zaspanym głosem.
-Hej Jess sory, że tak wcześnie czy późno dzwonie, ale jedno nie daje mis pokoju. Czy wszystko u Ciebie dobrze?-Zapytałem z troską w głosie.
-Wiesz słodko, że się martwisz. Już jest dobrze. Pokłóciliśmy się, Harry trochę za mocno mnie złapał za nadgarstki, ale już mu przeszło i śpi koło mnie.-Gdy usłyszałem, że on trzymał ją mocno za dłonie miałem ochotę coś rozwalić, ale powstrzymałem się.
-To bardzo się cieszę, że nic Ci poważniejszego nie zrobił. Śpij dalej jutro się odezwę, albo przyjadę.
-Dobrze Pa Zayn.-Rozłączyła się. Odłożyłem komórkę na szafkę nocną i wróciłem do pozycji leżącej. Jak dobrze było usłyszeć, że jej nic nie jest. Uśmiechnąłem się. Przykryłem się kołdrą i znów zasnąłem.
_______________________________________________________
Hej miśki i mamy nowy rozdział : *
Dziękuję za 5656 wyświetleń. Ale przykro mi z powodu tylko 3 komentarzy ;C Tyle osób tu wchodzi, a tylko 3 rozstawiają komentarz ;/ Wasze zdanie jest bardzo ważne dla mnie.
5 KOMENTARZY=NASTĘPNY ROZDZIAŁ
CZYTASZ=KOMENTUJESZ

Obserwatorzy